środa, 14 kwietnia 2010

Staszek Mikke

Kilka lat temu spotkaliśmy się 1 sierpnia na Powązkach i zdumniało nas, że jego syn. Włodek i moja córka chodzą do tego samego przedszkola. Zresztą to właśnie dzieci się pierwsze w tym tłumie rozpoznały.
Ostatni raz spotkaliśmy się w niezwykle dramatycznych okolicznościach. Było to późnym wieczorem w niedzielę 15 lutego 2009 roku. W szpitalu na Banacha. On biegł do swojej matki, która była w krytycznym stanie, my do mamy żony w agonii.
– Walczcie, walczcie, na pewno jest jeszcze jakaś szansa – mówił. I pobiegł trzymać się swojej nadziei.

Teraz od przyjaciół dowiedziałem się, że w tej jednej katastrofie Włodek stracił dwóch ojców. Andrzej Przewoźnik był jego ojcem chrzestnym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz