piątek, 28 stycznia 2011

Czy Kocie Oczy założą seksowną bieliznę?

Jest na fejsbuku taka aplikacja. Pokazuje twoich znajomych i zadaje pytania. Zwykle omijam takie zabawy. Aż zobaczyłem, że wielu znajomych, a właściwie wiele znajomych, zadaje pytania dotyczące mego życia seksualnego. Pomyślałem sobie, iż może we mnie jest jakiś żar, albo nawet ogień, ktory gdzieś na internetowych łączach rozpala jakieś namiętności.

Jak tylko tak pomyślałem od razu poczułem w sobie żar jakiś wielki. I zanim zacząłem klikać już czułem, że podoboje są w zasięgu mojej ręki. Czułem sie jak Don Juan przed wyjściem na imprezę lub jak obsada łodzi Wikingów przed wizytą w którymś z nadmorsklich kurortów Francji.

Nie zwlekając przystąpiłem do aplikacji wykonując wszystkie wskazane czynności i rytuały. Przy pierwszym pytaniu przeraziłem się. Zobaczyłem zdjęcie z rottweilerem i przeczytałem: Czy Fundacja Rottka uprawiałby seks na tylnym siedzeniu samochodu? Nie wiem, czy ma na to ochotę. Ja na pewno nie.

Po takim zaskoczeniu przyszły następne ciosy. Zamiast rychłych baraszkowań otrzymymałem listę fundamentalych pytań. Sam bałbym się o takie rzeczy pytać. Uzyskanie odpowiedzi w niektórych przypadkach może zmienić mój - lepiej! - nasz pogląd na wiele spraw.

Oto te pytania:

Czy Dom Wschodni zdobyłby nowe kwalifikacje po to, by pokazać je potencjalnym kochankom?

Czy Teatr Żydowski jest romantyczny?

Czy Kobietopolis Portal Społecznościowy Kobiet unika ryzyka odrzucenia?

Czy Kultura Liberalna kłamałaby na temat swojego miejsca zamieszkania po to, by zdobyć czyjąś sympatię?

Czy Łowimy Talenty to flirciarze?

Czy Galeria Sztuki W Legnicy kupuje ubrania, aby robić wrażenie na imprezach?

Czy Muzeum Teatralne zniechęciłoby się do osoby, która mu się podoba, gdyby ta założyła okropne buty?

Myślisz, że Biblioteka Prawa Oświatowego uprawiała seks w miejscu publicznym?

Czy Burmistrz Władza-mieszkańcom przeczytałby Kama Sutrę i zostawił ją w widocznym miejscu sypialni?

Czy StacjaKultura Pl wystawiłaby kogoś na randce?

Czy Net Trendy zagrałoby w rozbieranego pokera?

Czy Purpose Przedsiębiorczość W Kulturze przespałaby się z przyjaciółką lub przyjacielem?

Czy Mobilna Platforma Coigdziepl unika ryzyka odrzucenia?

Myślisz, że Miasta W Komie byłyby dobrym kochankiem?

Czy Stowarzyszenie Teatralne Remus wzięłoby udział w szybkich randkach?

Czy Przyjaciele Rdc (Radia dla Ciebie) pojechaliby na wakacje, by przeżyć romans?

Czy Institut Français de Varsovie zapłaciłby za seks?

Czy Twoje Wnętrze uprawiałoby seks na plaży?

Czy Pan Krytyk poszedłby na film, który go nie interesuje tylko po to, by zrobić przyjemność osobie, z którą się umówił?

Czy Galeria Kocie Oczy założyłaby seksowną bieliznę, gdyby była szansa jej pokazania?

Czy Laboratorium Dramatu poszłoby do łóżka z osobą, której nie zna?

Czy WakacyjneNoclegi Baza Noclegowa zorganizowałaby imprezę po to, by z kimś się przespać?

Czy Restauracja LeCedre płaciłaby za czyjeś drinki po to, by zaciągnąć tę osobę do łóżka?

Aż wreszcie trafiłem na pytanie: Czy Jacek Soplica uprawiałby seks bez zabezpieczenia? I pomyślałem, że odpowiedź na nie znam, bo gdyby Soplica nie uprawiał seksu bez zabezpieczenia to ja, bym nie przeczytał “Pana Tadeusza”. Już zadowolny miałem zamykać tę aplikację. Ale wtedy niezborną ręką uruchomiłem myszkę, która z kolei odnalazła kolejne pytanie:


Czy Polish Artists mogą żyć bez seksu? A znam takich co się upierają, że polscy artyści są i bezpłodni, i impotentni.


PS. Wszystkie pytania pochodzą z aplikacji Badoo, ze względu na jakość używanej w niej polszczyzny zostały poprawione stylistycznie i gramatycznie. Nie zmieniło to ich sensu.

niedziela, 23 stycznia 2011

Cycki za 19,70

Polscy cukiernicy wychodzą naprzeciw wielokulturowym wyzwaniom współczesnego świata. Integrujemy się coraz mocniej z Europą. Zbliżamy się do Afryki.
Osobiście jednak wolę cycki w 3D.

czwartek, 6 stycznia 2011

O wyższości Święta Trzech Króli nad innymi świętami


Pamiętam jak kiedyś pewien mój znajomy o mocno lewicowych poglądach powiedział mi, że zawsze będzie popierał te święta katolickie, które są dniami wolnymi od pracy. W nim Kościół katolicki miał (i pewnie nadal ma) w tej delikatnej kwestii życzliwego, choć dyskretnego zwolennika.

Od wielu lat toczyła się dyskusja, o to jakim dniem wolnym uczcić „Solidarność” i powstanie III RP. Rozważane były dwie daty: 31 sierpnia lub 4 czerwca. Ostatnio większe wsparcie miała data czerwcowych wyborów z 1989 roku, bowiem w mediach ujawniła się liczna grupa osób, które tego dnia bohatersko oddały swój głos.

Przy okazji tej dyskusji dużo mówiło się, że takie święto będzie dla świata symbolem, iż proces rozpadu komunizmu zapoczątkowany został w Polsce. To nie tylko zburzenie muru berlińskiego, to wszystko przecież zaczęło się u nas.

Z tego też powodu lepsza byłaby data 31 sierpnia, bo „Solidarność”, Wałęsa i papież to dla świata pojęcia znane i zrozumiane. Ale upierano się raczej - głównie z powodu tego wyborczego bohaterstwa - przy tym 4 czerwca, które i tak jest dla opinii światowej przede wszystkim rocznicą masakry na Placu Niebiańskiego Spokoju w Pekinie. Zresztą, niech ktoś spróbuje wytłumaczyć jednym zdaniem obcokrajowcowi o co chodziło z tym sejmem kontraktowym.

Ale tam, gdzie dwa święta się biją wygrywa trzecie. Trzech Króli. I wiadomo już, że żadnych symboli dla świata z Polski nie będzie. Przyjęta znienacka ustawa przywracająca święto Trzech Króli to - mam podejrzenia - rekompensata za szum związany z Komisją Majątkową.

Nagle przestały być ważne argumenty, że kolejny dzień wolny to strata dla gospodarki. Inna sprawa, że to nie święta są problemem, a brak wizji jak społecznie i gospodarczo ma wyglądać kraj. Czy większą stratą dla gospodarki jest dzień wolny, czy fakt, że z powodu jakichkolwiek dni wolnych ponad pół Polski wraca do swoich domów. Z tego powodu część pracowników pracuje pół dnia przed świętami i zwykle pół po świętach. Najczęściej co tydzień. Nie ma tu ich winy.

O ten powrót do domu chodzi najbardziej. Słyszę w telewizji dwie dziennikarki mówią, że zamiast święta Trzech Króli wolałyby mieć dzień wolny w Wigilię. A ja tam dałbym dwa dni wolnego. A co tam! Nawet przy tak niekorzystnym układzie świąt, jak w 2010 roku, zawsze byłyby to przynajmniej cztery dni świąt. I wtedy trzeba dać jeszcze jeden dzień wolnego, na dojazd na święta. Ale za to jak będzie pusto i fajnie w Warszawie. I jestem przekonany, że poza stolicą też będą zadowoleni.

A tak mamy święto, którego przeciętny polski katolik w katolickim kraju nawet nie pojmuje. Cały dzień wolny tylko po to, żeby na drzwiach domu napisać trzy litery: K+M+B. I nic więcej?


PS. Rysunek udostępniła mi Kika, której niniejszym za to dziękuję. Nie można go wykorzystywać bez zgody Autora. Copyright by Kika.


sobota, 1 stycznia 2011

Jak rozpętałem wojnę: tajna broń

Wiem, co jest przyczyną ostatniego konfliktu koreańsko-koreańskiego. Wstyd się przyznać, ale to wszystko przeze mnie. Nigdy bym się o tym nie dowiedział, gdyby nie przypadek.

Siedziałem sobie w domu i coś tam grzebałem w komputerze. Aż niechcący otworzył mi się na statystkach mojego bloga. Ku mojemu zdumieniu okazało się, że nie dość, że ludzie do niego zaglądają, to jeszcze robią to z zagranicy. Poza Polską najbardziej czytany jestem w Korei Południowej.

Jakiś czas temu napisałem niewinny tekst o parze Koreańczyków, którzy chcieli porozmawiać ze mną o Bogu-matce. Wszystko więc jasne. Wywiad koreański namierzył tekst. Przetłumaczyli go i nic z niego nie zrozumieli.

Ściągnęli więc Koreańczyka, który doprowadził do upadku FSO w Warszawie. On przeczytał, kupił wódkę i zaczął im tłumaczyć. Potem znowu kupił wódkę i dalej tłumaczył. W krótkim czasie rozpił wszystkich oddelegowanych do zrozumienia tekstu.

Wtedy najwyższe władze Korei Południowej zamknęły w sejfie przetłumaczony tekst, by powstrzymać daleko idące konsekwencje społeczne w postaci gwałtownego rozpicia się narodu koreańskiego.

Tekst jednak zdążył przeczytać północno-koreański agent, który kompletnie pijany pod wpływem lektury przedarł się przez pole minowe strefy demarkacyjnej. Szpieg zdążył przekazać tylko część mojego tekstu funkcjonariuszom służby bezpieczeństwa i razem z nimi zapił się na śmierć. Na podstawie zarejestrowanych na taśmie filmowej bełkotów i delirycznych ekscesów kierownictwo Phenianu (dzisiaj: Pjongjangu) doszło do wniosku, że ma straszliwą broń przeciw Seulowi.

Dlatego postanowiono zdobyć mój tekst za wszelką ceną. Ma być nadawany prze potężne megafony i pogrążać południowych Koreańczyków w potwornym alkoholizmie. Północni z braku alkoholu będą cierpieć na trzeźwo.


PS. Inspiracja Monty Python - Najzabawniejszy kawał świata