środa, 20 października 2010

Klub z rzecznikiem, klubem mniej awanturującym się

Proszę Państwa! Tylko u nas! Tylko na naszej antenie! Dziś mecz! Pojedynek rzeczników kultury politycznej! U nas w błocie pokażą co myślą o przeciwnej im hołocie! Tylko u nas w błocie!

Próbuję sobie wyobrazić praktyczny wymiar historycznej propozycji Bronisława Komorowskiego utworzenia przy każdym klubie poselskim instytucji rzecznika kultury. Najpierw myślałem, że jest to początek narzucenia sejmowi rytmu pracy placówki szkolno-oświatowej. Oczami wyobraźni zobaczyłem posłów z dzienniczkami ucznia, przepraszam posła, oraz kart aktywności. Byłby to też wspaniały pretekst do podniesienia dotacji dla parlamentu i partii, co na pewno wpłynęłoby na dalsze umacnianie się demokracji w Polsce, a w szczególności na umocnienie pozycji członków przyszłej komisji przetargowej i ich rodzin.
Poseł otrzymuje dzienniczek i co mu tam wpisać z kultury politycznej? Tak po prostu, że nie jest chamem. To z byt proste. Że krawat dobrał do obicia sali sejmowej. Przecież nie oto chodzi. Nie tak sobie wyobrażamy kulturę polityczną.
Mój znajomy, Maciej Gawlikowski słusznie zauważył, że to nie sam rzecznik, to powinny być nawet pary kultury politycznej. I zaproponował odpowiednie zestawienia. PiS reprezentowałaby dwójka Joanna Szczypińska i Witold Waszczykowski, zaś parę PO stanowiliby Andrzej Czuma i Stefan Niesiołowski. Zaproponowałem drobne zmiany. Szczypińską przesunąłbym do rezerwy, a do pierwszej dwójki dałbym jednak Beatę Kempę, W PO oczywiście nie mogą w takiej sytuacji odżałować odejścia Janusza Palikota i Kazimierza Kutza, którzy byliby niepokonani chyba w całej galaktyce. Ale para Czuma-Niesiołowski wydaje się być świetna, do rezerwy wstawić wypadałoby Julie Piterę.
Skoro już skompletowaliśmy drużyny rzeczników kultury politycznej, warto się zastanowić czym rzecznicy powinni się zajmować. Odpowiedź jest prosta: kulturą polityczną. A kulturę polityczną tworzy się w konfrontacji z jej brakiem, z gorsza kulturą, z potępieniem chamstwa. W związku z tym drużyny rzeczników kultury politycznej powinny się konfrontować na żywo z przeciwnikiem, politycznymi troglodytami, w ogniu walki. I powinny udowodnić chamstwu kto ma wyższą kulturę.
Gawlikowski proponuje, by podczas publicznych i transmitowanych przez media spotkań rzecznicy kultury politycznej używali zwykłego błota. Kisiel tylko w wyjątkowych sytuacjach. Błoto rzeczywiście wydaje się lepsze.
Choć kisiel… też może być niezły. W końcu wczoraj pewien dziennikarz w kontekście łódzkiej zbrodni powiedział, że po dwudziestu latach debata nabiera wreszcie kolorytu.

Co nas dzieli? Nic nie dzieli! Kiedy topię ryja wroga w tym kisielu!