tag:blogger.com,1999:blog-11744235584951339102024-03-13T01:05:55.426+01:00Frankensteinwyhodowany przez Grzegorza SieczkowskiegoFrankensteinhttp://www.blogger.com/profile/01288152781612012358noreply@blogger.comBlogger61125tag:blogger.com,1999:blog-1174423558495133910.post-62506682809351005882012-03-18T12:39:00.003+01:002012-03-18T12:46:05.517+01:00KOMUNIKAT BRZMI POWAŻNIEDRODZY CZYTELNICY,<div><br /></div><div>jak pewnie niektórzy z Was zauważyli na jakiś czas zawiesiłem pisanie. Prowadzenie dwóch blogów zajmuje jednak sporo czasu, szczególnie że<a href="http://onedayonetie.blogspot.com"> ONE DAY, ONE TIE</a> ma codziennie nowe wpisy.</div><div>W tej sytuacji musiałem trochę przemyśleć jak powinien wyglądać FRANKENSTEIN. Koncepcja na szczęście się już krystalizuje. Myślę, że niebawem będę mógł zaprosić Państwa do lektury nowych wpisów.</div><div>Dziękuję jednocześnie za wizyty i lekturę moich dotychczasowych tekstów.</div>Frankensteinhttp://www.blogger.com/profile/01288152781612012358noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1174423558495133910.post-54455690795266110122011-03-04T00:16:00.011+01:002011-03-04T15:13:15.819+01:00Dlaczego nie czytam dzienników literackich<b><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;">Pisarz polski, miasto obojętne, rok napisania i wydania również, dzień jak co dzień w życiu pisarza:</span></b><div><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;"><br /></span></div><div><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;">Spojrzałem za okno. Prószył drobno śnieg. W tych malutkich płatkach czułem, że odmierzany jest czas wszechświata. Nagle odezwał się dźwięk dzwonka telefonu gwałtownie burząc delikatność całej sytuacji.</span></div><div><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;">Dzwonił M. Mówił, że rozmawiał z K. na temat naszych wspólnych planów. Wszystko zaczyna się konkretyzować. Tak! Sprawy nabierają gwałtownego tempa, pomyślałem sobie, mimo iż tok mego myślenia zakłócał uparcie M., który oczywiście nie mógł pominąć swojej roli w całej sprawie ciągle podkreślając wyimaginowane zasługi. Chełpiłby się jeszcze długo, gdybym zdecydowanym tonem nie przypomniał mu o tym, że jest mi winien pewną sumę pieniędzy. Od razu przestał perorować i gwałtownie zamilkł. Nim zdążyłem zadać mu kilka ważnych pytań szybko pożegnał się i odłożył słuchawkę.</span></div><div><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;">Bezczelny typ. Pozostawił mnie rozdygotanego, całego w nerwach, bez tych paru istotnych informacji o naszym projekcie. Nie mogłem się skupić na pisaniu.</span></div><div><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;">- Drań! - więcej mu nie pożyczę żadnych pieniędzy. Wiem, że jeszcze umówiony termin nie minął, ale przecież zbliża się i niebawem nadejdzie.</span></div><div><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;">Tymczasem z kuchni dochodziły mnie odgłosy krzątaniny i co najważniejsze zapachy zbliżającego się posiłku. Pani Stefa, nasza gospodyni, szykowała coś pysznego. Rozległ się natarczywy dzwonek, chwilę potem łoskot szybko odstawianej patelni i charakterystyczne kroki pani Stefy zmierzającej do drzwi. Jakiś intruz postanowił wtargnąć do mojego imperium. Barbarzyńca niszczący święte misterium obiadu.</span></div><div><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;">Boże! Na śmierć zapomniałem, że umówiłem się z R. Miał przyjść później, ale on zawsze starał się wpadać w porze posiłku. Trudno. Wyjdziemy na miasto, nie mogę przecież obciążać pani Stefy dodatkowymi obowiązkami.</span></div><div><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;">R. - który pragnął uchodzić za intelektualistę - już w drzwiach się dopytywał pani Stefy "co tak pięknie pachnie". Naprawdę ma facet tupet. Kompletny brak manier. Powiedziałem, że jesteśmy po obiedzie i pani Stefa szykuje już posiłki na następne dni.</span></div><div><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;">- Muszę pilnie wyjść na pocztę. Po drodze pogadamy - rzuciłem do R. w ostatniej chwili, bo ten już palto ściągnął i próbował się ładować do kuchni, by tam zaglądać do garów. Miałem chwilę satysfakcji widząc jego skrzywioną z rozczarowania minę.</span></div><div><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;">Wyszliśmy. Na początku rozmowa się nie kleiła, aż wreszcie - gdy mijaliśmy dość sympatyczną, ale drogą knajpkę - R. zaproponował, żeby wstąpić na "lufeczkę". Pech chciał, że nie wziąłem ze sobą pieniędzy. Jednak R. w swoim rubasznie natrętnym stylu zapraszał, więc chcąc nie chcąc się zgodziłem.</span></div><div><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;">W lokalu było sympatycznie. Rozmawialiśmy o prawach człowieka, wyrównaniu szans kobiet, o talibanizacji życia publicznego i sytuacji w Tybecie.</span></div><div><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;">- Jak ci Chińczycy okropnie traktują Tybetańczyków - krzyczał R. aż wszyscy się odwracali w naszą stronę.</span></div><div><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;">Wspominaliśmy też stare lata i wspólne dziewczyny. Szczególnie Marię. Jej wielkie, okrągłe, mlecznobiałe piersi. Z drobnymi, przypominającymi maliny, sutkami. </span></div><div><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;">W czasie tej rozmowy poszła najpierw jedna, a potem druga butelka wódki. Czuliśmy jak alkohol rozgrzewa naszą krew i wspomnienia. Obsługiwała nas czarnowłosa kelnerka o pełnych biodrach i wystających mocno pośladkach. Patrzyliśmy na nią jak balansowała między stolikami kolebiąc zmysłowo biodrami niczym tancerka w nadmorskiej tawernie.</span></div><div><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;">W pewnym momencie, gdy przechodziła obok nas R. klepnął ją w pośladki. Zarechotała lubieżnie i odeszła jeszcze bardziej uwodzicielsko chybocząc zadkiem.</span></div><div><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;">Niestety, czułem głód. W końcu nie zjadłem obiadu, nie miałem przy sobie pieniędzy, a maniery R. ograniczają się do popijania wódki gazowaną wodą. A przecież w domu nadal czekał na mnie pyszny posiłek przygotowany przez panią Stefę.</span></div><div><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;">Powiedziałem, że spodziewam się pilnego telefonu i zapomniałem o tym na śmierć. Na szczęście okazało się, że R. też się gdzieś śpieszy i wezwał taksówkę.</span></div><div><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;">Kiedy się z nim pożegnałem ruszyłem do domu podniecony wypitym alkoholem, wspomnieniami młodzieńczych szaleństw i zbliżającą się perspektywą pysznej uczty. Śnieg znów zaczął prószyć. Płatki tańczyły frywolnie w powietrzu. Zatrzymałem się. Czułem, że wszystko wiruje wokół mnie.</span></div><div><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;">Ale łamanie praw człowieka w Tybecie, to potworne poczucie ludzkiej krzywdy, te ludzkie niegodziwości, to wszystko nie mogło mnie opuścić, psując i niwecząc moją radość.</span></div>Frankensteinhttp://www.blogger.com/profile/01288152781612012358noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-1174423558495133910.post-18119587116645294342011-02-26T21:43:00.019+01:002011-02-27T12:22:59.627+01:00Femen wiodący lud na barykady wolności<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://2.bp.blogspot.com/-7P7PAjrvZ0U/TWl-XF-GRmI/AAAAAAAABbg/8ZZfi6dL104/s1600/wolno%25C5%259B%25C4%2587.jpg"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 331px;" src="http://2.bp.blogspot.com/-7P7PAjrvZ0U/TWl-XF-GRmI/AAAAAAAABbg/8ZZfi6dL104/s400/wolno%25C5%259B%25C4%2587.jpg" border="0" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5578128548679796322" /></a>Pierś jest najważniejsza. Po prostu.<div>Polityce polskiej potrzebna jest świeża krew. Coś co przewietrzy zatęchłe salony. Wprowadzi do debaty publicznej świeży, ozdrowieńczy oddech. Padają takie i podobne głosy ze wszystkich stron.</div><div><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://3.bp.blogspot.com/-nHts8gkYfK8/TWl8m9XcLNI/AAAAAAAABbY/nw0Fvur9ZiM/s1600/183432_137657206302154_128165263918015_246506_5120570_n.jpg"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 272px;" src="http://3.bp.blogspot.com/-nHts8gkYfK8/TWl8m9XcLNI/AAAAAAAABbY/nw0Fvur9ZiM/s400/183432_137657206302154_128165263918015_246506_5120570_n.jpg" border="0" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5578126622224821458" /></a><div><div>Zapatrzeni na Zachód - jak zawsze - nie dostrzegamy nowych, wspaniałych tendencji na Wschodzie. A tam na tej odległej, acz tak przez nas ukochanej Ukrainie, narodził się prawdziwie odważny i ożywczy ruch.</div><div><br /></div></div><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://4.bp.blogspot.com/-KU7OPFrJdH0/TWl8Y9J1AZI/AAAAAAAABbQ/h8OtlwmybQc/s1600/185176_136485626419312_128165263918015_237900_6602743_n.jpg"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 284px; height: 400px;" src="http://4.bp.blogspot.com/-KU7OPFrJdH0/TWl8Y9J1AZI/AAAAAAAABbQ/h8OtlwmybQc/s400/185176_136485626419312_128165263918015_237900_6602743_n.jpg" border="0" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5578126381649559954" /></a><div><div>To <b><a href="http://www.femen.org/">FEMEN</a></b>. To grupa młodych, pięknych i przede wszystkim odważnych kobiet protestująca w różnych sprawach społecznie ważnych na ulicach tamtejszych miast. Te dzielne kobiety występują z otwartą przyłbicą i odkrytą piersią przyjmując odważnie każde uderzenie od brutalnej rzeczywistości.</div><div>Kiedy te młode Ukrainki odkrywają przed światem swoje piękne i bohaterskie piersi, my od ćwierć wieku żyjemy mitem Pomarańczowej Alternatywy i ekscytujemy się sztucznym penisem Palikota. Jesteśmy żałośni.</div><div>Z drugiej strony, biorąc pod uwagę nasze obyczajowe zakłamanie i szybkość pracy rodzimych sądów, w Polsce młode dziewczyny z Femenu doczekałyby się pierwszych wyroków skazujących dopiero na emeryturze. Nawet ukraińskie sądownictwo nie działa tak wolno, choć ewentualne odszkodowania za uciążliwość długotrwałych postępowań sądowych mogą skutecznie zastąpić brak emerytury w przyszłości. Co jakby mamy już zagwarantowane.</div><div><br /></div></div><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://4.bp.blogspot.com/-qobKKMemwhY/TWl8Mv7mWCI/AAAAAAAABbI/ul_d_JxI1XU/s1600/182608_136485659752642_128165263918015_237901_2178493_n.jpg"><img style="float:right; margin:0 0 10px 10px;cursor:pointer; cursor:hand;width: 254px; height: 400px;" src="http://4.bp.blogspot.com/-qobKKMemwhY/TWl8Mv7mWCI/AAAAAAAABbI/ul_d_JxI1XU/s400/182608_136485659752642_128165263918015_237901_2178493_n.jpg" border="0" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5578126171941787682" /><span class="Apple-style-span" style="color: rgb(0, 0, 0); -webkit-text-decorations-in-effect: none; "><br /></span></a></div><div>Ukrainki pojawiły się już nad Wisłą.</div><div>Na razie krótko i gościnnie, co odnotowały nasze dzielne i czujne służby porządkowe. Jest więc nadzieja, że w ramach zbliżenia narodów do jakiego dojdzie podczas rozgrywek Euro 2012, gościć tu będą częściej i wniosą ożywczego ducha do naszego mocno zaściankowatego życia publicznego.<br /><div>Gdybym miał piękną, młodą i dziewiczą pierś stanąłbym przy nich ramię w ramię tocząc bezkompromisową walkę o wolność, równość i braterstwo. O lepsze jutro.</div><div>Niestety, pierś mi się już postarzała, jest na dodatek zarośnięta sierścią i mogę liczyć jedynie, że dziewczyny z Femenu wezwą mnie do wsparcia, bym nią odstraszał siły bezpieczeństwa. Jak trzeba będzie nie zawaham się jej użyć. I pewny jestem, że będzie to broń tyleż przerażająca co skuteczna. Ale wiem, to jako ostateczne rozwiązanie. Na razie zostaję głęboko zakonspirowany w podziemiu jako cichy FEMENISTA.</div><div>Dziewczyny z Femenu! Jestem z wami! Dajcie tylko znak, a stanę do walki! Prowadźcie nas ku wolności! Liberte! Egalite! Fraternite! Za Naszą i Waszą wolność!</div><div><br /></div><div><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://3.bp.blogspot.com/-NbRCzxIxJWU/TWl7-4tAgmI/AAAAAAAABbA/KPSbbHDNjRk/s1600/185100_136485703085971_128165263918015_237903_3736787_n.jpg"><img style="text-align: left;display: block; margin-top: 0px; margin-right: auto; margin-bottom: 10px; margin-left: auto; cursor: pointer; width: 400px; height: 267px; " src="http://3.bp.blogspot.com/-NbRCzxIxJWU/TWl7-4tAgmI/AAAAAAAABbA/KPSbbHDNjRk/s400/185100_136485703085971_128165263918015_237903_3736787_n.jpg" border="0" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5578125933778338402" /></a></div><div>PS. Zdjęcia pokazujące FEMEN w akcji pochodzą ze strony tej organizacji na Facebooku: <a href="http://www.facebook.com/Femen.UA?sk=info">http://www.facebook.com/Femen.UA?sk=info</a></div><div><a href="http://www.facebook.com/Femen.UA?sk=info"></a><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://3.bp.blogspot.com/-Uj9MYMLCyuA/TWl7lXq2-GI/AAAAAAAABa4/rDd1ZVhMblg/s1600/183548_136485683085973_128165263918015_237902_6647975_n-1.jpg"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 298px;" src="http://3.bp.blogspot.com/-Uj9MYMLCyuA/TWl7lXq2-GI/AAAAAAAABa4/rDd1ZVhMblg/s400/183548_136485683085973_128165263918015_237902_6647975_n-1.jpg" border="0" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5578125495414224994" /></a></div></div>Frankensteinhttp://www.blogger.com/profile/01288152781612012358noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-1174423558495133910.post-16346255528928219542011-02-19T23:37:00.012+01:002011-09-14T00:27:24.646+02:00DDT: cudowna broń<a href="http://3.bp.blogspot.com/-rptoRuvVDWM/TWBGVm5ybkI/AAAAAAAABXs/Oto8XCvSNdk/s1600/DDT1.jpg" onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 179px; height: 400px;" src="http://3.bp.blogspot.com/-rptoRuvVDWM/TWBGVm5ybkI/AAAAAAAABXs/Oto8XCvSNdk/s400/DDT1.jpg" border="0" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5575533675718798914" /></a><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;"><br /></span><div><p style="margin-top: 0px; margin-right: 0px; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; font: normal normal normal 12px/normal Helvetica; "><span style="letter-spacing: 0px; "><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Ojciec po wojnie nienawidził robaków. Musiały mu strasznie dokuczyć. Twierdził nawet, że Amerykanie wygrali wojnę dzięki DDT. W jego opowieściach była to najstraszniejsza broń na wrogów i robaki. I jednocześnie najwspanialsza, bo przynosząca ulgę i zwycięstwo.</span></span></p><p style="margin-top: 0px; margin-right: 0px; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; font: normal normal normal 12px/normal Helvetica; "><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;"><span style="letter-spacing: 0px; "></span>Niemcy nie mieli DDT. Musieli wojnę przegrać.</span></p><p style="margin-top: 0px; margin-right: 0px; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; font: normal normal normal 12px/normal Helvetica; "><span style="letter-spacing: 0px; "><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Kiedy świat stanął w obliczu groźby nowej wojny ojciec był w Ameryce. Konflikt kubański zapowiadał straszliwe wydarzenia. Globalne perspektywy nie były raczej różowe, bo wszyscy bali się, że będzie to pierwsza i ostatnia wojna nuklearna.</span></span></p><p style="margin-top: 0px; margin-right: 0px; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; font: normal normal normal 12px/normal Helvetica; "><span style="letter-spacing: 0px; "><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">My, siostra i ja z mamą, siedzieliśmy wówczas pod Warszawą. Chyba nawet byliśmy chorzy, bo mama nie mogła wtedy wyjść z domu, kiedy wszyscy wykupowali w sklepach mąkę, kaszę i cukier. Na wypadek tej trzeciej światowej wojny zostaliśmy bez żadnego prowiantu.</span></span></p><p style="margin-top: 0px; margin-right: 0px; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; font: normal normal normal 12px/normal Helvetica; "><span class="Apple-style-span" style="font-family:Georgia, serif;font-size:130%;"><span class="Apple-style-span" style="font-size:16px;"><span class="Apple-style-span" style="font-family:Helvetica;font-size:100%;"><span class="Apple-style-span" style="font-size:12px;"><br /></span></span></span></span></p></div><div><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 172px; height: 400px;" src="http://2.bp.blogspot.com/-sTCY40K6pKc/TWBGVlJx8eI/AAAAAAAABXk/WiR5iMs0GxI/s400/DDT2.jpg" border="0" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5575533675249005026" /><span class="Apple-style-span" style="font-family:Helvetica;font-size:100%;color:#000000;"><span class="Apple-style-span" style="font-size:12px;"><span class="Apple-style-span" style=" ;font-family:Georgia, serif;font-size:16px;"><p style="margin-top: 0px; margin-right: 0px; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; font: normal normal normal 12px/normal Helvetica; "><span style="letter-spacing: 0px; "><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Tam daleko od nas, w Ameryce, ojciec postanowił, że w tej wojnie jego dzieci nie będą cierpieć z powodu robaków. Żadne paskudztwo nie miało prawa nas pogryźć i zarazić zakaźną chorobą. Kupił więc opakowanie DDT i przesłał je jak najszybciej do kraju. I tak dostaliśmy cudowny środek i dzięki niemu mieliśmy szansę wygrać tę wojnę.</span></span></p><p style="margin-top: 0px; margin-right: 0px; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; font: normal normal normal 12px/normal Helvetica; "><span style="letter-spacing: 0px; "><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Wiele lat później, po śmierci ojca na pawlaczu mieszkania rodziców znalazłem </span></span><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">głęboko ukryte opakowanie DDT. Przeleżało tam ponad czterdzieści lat. Takie pudełko nadziei na przetrwanie w najstraszniejszych warunkach wojennej nędzy.</span></p></span></span></span><p></p></div>Frankensteinhttp://www.blogger.com/profile/01288152781612012358noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-1174423558495133910.post-84667484745863423432011-02-13T18:53:00.008+01:002011-02-13T23:09:54.481+01:00Sarkozy musi przeprosić!Z tym Sarkozym to same problemy. Uprze się taki żabojadzki przykurcz, że nie chce parasola, a potem są z tego same kłopoty. Przecież nikt nie będzie latał za nim po całej Warszawie, żeby mu dogodzić.<div>Albo skąd mu mieliśmy wziąć niskiego goryla. Jak chciał go mieć, to sam se mógł przywieźć. My mamy samych postawnych. W końcu jak chłop ma za żonami ministrów zakupy nosić to musi mieć krzepę. A jak ma krzepę to musi mieć sylwetkę. Jakby był kurduplem to, by te siaty po trotuarze ciągnął i taki dostałby opieprz, że przy tym opieprzu słowa generała Cambronne to jak przedszkolne piosenki.</div><div>Zaprosi człowiek takich do domu i potem krzywią się. Parasola nie dostali, dobre sobie! Ciekawe, czy w Pałacu Elizejskim tak gifty gościom rozdają. Wałęsa mówił, że nawet długopisu nie dostał jak tam był, chociaż każdy z Francuzów garściami je tam nosił. Dranie. Dzicz cholerna. Od tych żab im się tak robi.</div><div>Albo z tym siadaniem. Już usiąść w domu człowiek nie może. Przychodzą tacy, nawet butów na wycieraczce nie wytrą, i się czepiają, że człowiek pierwszy usiadł. A co miał stać? Było siadać jak siadał, a nie sterczeć jak jakaś skamielina i teraz biadolić. A media nie pokazały, że bez wytarcia nóg jak do jakiej stodoły do naszego Pałacu się pchali. Pokazał ktoś? Nikt.</div><div>A ta Merkel niech nie myśli, że chłopy się tak do niej wyrywają. Niemra jedna.</div><div>Tak samo z tą Obamą. Tłumacza nawet przyzwoitego nie mają, bo u nich w tym Gabinecie Owalnym z tą przyzwoitością w ogóle na bakier. Siedzą sobie i tam bezeceństwa wymyślają. Najpierw ten Clinton z tą Levinsky cygarem się bawili. Teraz ta tłumaczka coś pokręciła. A może ona mu prawdę powiedziała? No, zastanowił się ktoś może, pytam! Niech najpierw lepiej sprawdzi. Zamiast głupio oczy wytrzeszczać.</div><div>Cholerne kaszaloty.</div><div><br /></div><div><div><br /></div></div>Frankensteinhttp://www.blogger.com/profile/01288152781612012358noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1174423558495133910.post-72626286727669445632011-02-06T17:46:00.007+01:002011-02-06T18:58:33.805+01:00W poszukiwaniu mister Hita<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://2.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TU7X_AJNG3I/AAAAAAAABRI/-IuASaHFrEI/s1600/gramofon1.jpg"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 277px;" src="http://2.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TU7X_AJNG3I/AAAAAAAABRI/-IuASaHFrEI/s400/gramofon1.jpg" border="0" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5570627266474220402" /></a><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;"><br /></span><div><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Uwielbiałem je oglądać. Mało kto pamięta, ale w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, w najlepszych czasach Gierka, w telewizji polskiej puszczano reklamy. Było to związane z umowami kredytowymi. Ówczesna ekipa rządząca wzięła pożyczki, dostała zachodnie licencje, a jednym z warunków otrzymania tych licencji była promocja. Kapitaliści po prostu nie rozumieli, że produkt można sprzedawać bez promocji.</span></div><div><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Reklamy puszczano późnym wieczorem, tuż przed zakończeniem programu. Było też kilka reklam rodzimych produktów - polis PZU, suszarki do włosów i koca elektrycznego. Ta ostatnia była moją ulubioną. Facet miotał się w łóżku. A łóżko raz stało na ulicy, raz na dachu domu.. I wtedy głos z offu mówił: - Nie możesz spać. Brakuje ci koca elektrycznego Predom. Facet natychmiast się uspokajał i spokojnie zasypiał. Koc Predomu działał jak kaftan bezpieczeństwa.</span></div><div><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Była też reklama tanich na Zachodzie, a i u nas sprzedawanych po stosunkowo po przystępnej cenie, popularnych gramofonów. Wtedy w Polsce gramofony nazywano powszechnie adapterami. Te były na licencji Telefunkena i nosiły nazwę Mister Hit.</span></div><div><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">W reklamie tych "adapterów" zrobionej w Polsce para ludzi chodziła po klatce dzwoniąc od drzwi do drzwi. - Czy tu mieszka Mister Hit? - pytano każdego. A ten nigdzie nie mieszkał. Aż wreszcie przy którychś z rzędu drzwiach usłyszeli: - Tak tu mieszka cała rodzina Hitów. Mister Hit, Party Hit i Stereo Hit.</span></div><div><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Za każdym razem pękałem ze śmiechu oglądając te reklamy. Na szczęście od czasu do czasu reklamy PZU wprowadzały elementy horroru. W jednej z nich z pędzącej karetki wyskakiwała ekipa medyczna i nachylała się nad kamerą tak, że człowiek miał wrażenie, iż sam jest ofiarą wypadku. Wtedy padało w gruncie rzeczy retoryczne pytanie: - Czy masz polisę na życie PZU?</span></div><div><br /></div><div><br /></div><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://2.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TU7QqAztsmI/AAAAAAAABRA/Kcxc1FWx1J8/s1600/gramofon2.jpg"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 284px; height: 400px;" src="http://2.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TU7QqAztsmI/AAAAAAAABRA/Kcxc1FWx1J8/s400/gramofon2.jpg" border="0" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5570619209293869666" /></a>Frankensteinhttp://www.blogger.com/profile/01288152781612012358noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1174423558495133910.post-25086339701472195822011-01-28T20:00:00.011+01:002011-02-24T22:44:20.636+01:00Czy Kocie Oczy założą seksowną bieliznę?<p style="margin: 0.0px 0.0px 5.0px 0.0px; font: 12.0px Arial"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Jest na fejsbuku taka aplikacja. Pokazuje twoich znajomych i zadaje pytania. Zwykle omijam takie zabawy. Aż zobaczyłem, że wielu znajomych, a właściwie wiele znajomych, zadaje pytania dotyczące mego życia seksualnego. Pomyślałem sobie, iż może we mnie jest jakiś żar, albo nawet ogień, ktory gdzieś na internetowych łączach rozpala jakieś namiętności. </span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 5.0px 0.0px; font: 12.0px Arial"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Jak tylko tak pomyślałem od razu poczułem w sobie żar jakiś wielki. I zanim zacząłem klikać już czułem, że podoboje są w zasięgu mojej ręki. Czułem sie jak Don Juan przed wyjściem na imprezę lub jak obsada łodzi Wikingów przed wizytą w którymś z nadmorsklich kurortów Francji.</span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 5.0px 0.0px; font: 12.0px Arial"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Nie zwlekając przystąpiłem do aplikacji wykonując wszystkie wskazane czynności i rytuały. Przy pierwszym pytaniu przeraziłem się. Zobaczyłem zdjęcie z rottweilerem i przeczytałem: Czy Fundacja Rottka uprawiałby seks na tylnym siedzeniu samochodu? Nie wiem, czy ma na to ochotę. Ja na pewno nie.</span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 5.0px 0.0px; font: 12.0px Arial"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Po takim zaskoczeniu przyszły następne ciosy. Zamiast rychłych baraszkowań otrzymymałem listę fundamentalych pytań. Sam bałbym się o takie rzeczy pytać. Uzyskanie odpowiedzi w niektórych przypadkach może zmienić mój - lepiej! - nasz pogląd na wiele spraw.</span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 5.0px 0.0px; font: 12.0px Arial"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Oto te pytania:</span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 5.0px 0.0px; font: 12.0px Arial"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Czy Dom Wschodni zdobyłby nowe kwalifikacje po to, by pokazać je potencjalnym kochankom?</span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 5.0px 0.0px; font: 12.0px Arial"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Czy Teatr Żydowski jest romantyczny?</span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 5.0px 0.0px; font: 12.0px Arial"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Czy Kobietopolis Portal Społecznościowy Kobiet unika ryzyka odrzucenia?</span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 5.0px 0.0px; font: 12.0px Arial"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Czy Kultura Liberalna kłamałaby na temat swojego miejsca zamieszkania po to, by zdobyć czyjąś sympatię?</span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 5.0px 0.0px; font: 12.0px Arial"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Czy Łowimy Talenty to flirciarze?</span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 5.0px 0.0px; font: 12.0px Arial"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Czy Galeria Sztuki W Legnicy kupuje ubrania, aby robić wrażenie na imprezach?</span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 5.0px 0.0px; font: 12.0px Arial"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Czy Muzeum Teatralne zniechęciłoby się do osoby, która mu się podoba, gdyby ta założyła okropne buty?</span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 5.0px 0.0px; font: 12.0px Arial"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Myślisz, że Biblioteka Prawa Oświatowego uprawiała seks w miejscu publicznym?</span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 5.0px 0.0px; font: 12.0px Arial"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Czy Burmistrz Władza-mieszkańcom przeczytałby Kama Sutrę i zostawił ją w widocznym miejscu sypialni?</span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 5.0px 0.0px; font: 12.0px Arial"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Czy StacjaKultura Pl wystawiłaby kogoś na randce?</span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 5.0px 0.0px; font: 12.0px Arial"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Czy Net Trendy zagrałoby w rozbieranego pokera?</span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 5.0px 0.0px; font: 12.0px Arial"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Czy Purpose Przedsiębiorczość W Kulturze przespałaby się z przyjaciółką lub przyjacielem?</span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 5.0px 0.0px; font: 12.0px Arial"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Czy Mobilna Platforma Coigdziepl unika ryzyka odrzucenia?</span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 5.0px 0.0px; font: 12.0px Arial"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Myślisz, że Miasta W Komie byłyby dobrym kochankiem?</span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 5.0px 0.0px; font: 12.0px Arial"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Czy Stowarzyszenie Teatralne Remus wzięłoby udział w szybkich randkach?</span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 5.0px 0.0px; font: 12.0px Arial"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Czy Przyjaciele Rdc (Radia dla Ciebie) pojechaliby na wakacje, by przeżyć romans?</span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 5.0px 0.0px; font: 12.0px Arial"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Czy Institut Français de Varsovie zapłaciłby za seks?</span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 5.0px 0.0px; font: 12.0px Arial"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Czy Twoje Wnętrze uprawiałoby seks na plaży?</span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 5.0px 0.0px; font: 12.0px Arial"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Czy Pan Krytyk poszedłby na film, który go nie interesuje tylko po to, by zrobić przyjemność osobie, z którą się umówił?</span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 5.0px 0.0px; font: 12.0px Arial"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Czy Galeria Kocie Oczy założyłaby seksowną bieliznę, gdyby była szansa jej pokazania?</span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 5.0px 0.0px; font: 12.0px Arial"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Czy Laboratorium Dramatu poszłoby do łóżka z osobą, której nie zna?</span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 5.0px 0.0px; font: 12.0px Arial"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Czy WakacyjneNoclegi Baza Noclegowa zorganizowałaby imprezę po to, by z kimś się przespać?</span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 5.0px 0.0px; font: 12.0px Arial"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Czy Restauracja LeCedre płaciłaby za czyjeś drinki po to, by zaciągnąć tę osobę do łóżka?</span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 5.0px 0.0px; font: 12.0px Arial"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Aż wreszcie trafiłem na pytanie: Czy Jacek Soplica uprawiałby seks bez zabezpieczenia? I pomyślałem, że odpowiedź na nie znam, bo gdyby Soplica nie uprawiał seksu bez zabezpieczenia to ja, bym nie przeczytał “Pana Tadeusza”. Już zadowolny miałem zamykać tę aplikację. Ale wtedy niezborną ręką uruchomiłem myszkę, która z kolei odnalazła kolejne pytanie:</span></span></p><p style="margin: 0.0px 0.0px 5.0px 0.0px; font: 12.0px Arial"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;"><br /></span></span></p><p style="margin: 0.0px 0.0px 5.0px 0.0px; font: 12.0px Arial"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Czy Polish Artists mogą żyć bez seksu? A znam takich co się upierają, że polscy artyści są i bezpłodni, i impotentni. </span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 5.0px 0.0px; font: 12.0px Arial; min-height: 14.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;"><span style="letter-spacing: 0.0px"></span><br /></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 5.0px 0.0px; font: 12.0px Arial"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size:small;"><b>PS. Wszystkie pytania pochodzą z aplikacji Badoo, ze względu na jakość używanej w niej polszczyzny zostały poprawione stylistycznie i gramatycznie. Nie zmieniło to ich sensu</b>.</span></span></p>Frankensteinhttp://www.blogger.com/profile/01288152781612012358noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-1174423558495133910.post-74793672983778975652011-01-23T19:34:00.009+01:002011-01-23T20:59:22.412+01:00Cycki za 19,70<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://3.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TTx1WDfMhBI/AAAAAAAABJY/0X4qTWcWI8Q/s1600/ciastka%2Bcycki1.jpg"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 300px;" src="http://3.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TTx1WDfMhBI/AAAAAAAABJY/0X4qTWcWI8Q/s400/ciastka%2Bcycki1.jpg" border="0" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5565452261276812306" /></a><div>Polscy cukiernicy wychodzą naprzeciw wielokulturowym wyzwaniom współczesnego świata. Integrujemy się coraz mocniej z Europą. Zbliżamy się do Afryki.</div><div>Osobiście jednak wolę cycki w 3D.</div>Frankensteinhttp://www.blogger.com/profile/01288152781612012358noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1174423558495133910.post-90953079687583786342011-01-06T18:30:00.012+01:002011-01-21T15:34:50.241+01:00O wyższości Święta Trzech Króli nad innymi świętami<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://2.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TSX-VRdpXhI/AAAAAAAABFM/RvAbaNR7YJo/s1600/3króli+2.jpg"><img id="BLOGGER_PHOTO_ID_5559128956477201938" style="FLOAT: left; MARGIN: 0px 10px 10px 0px; WIDTH: 245px; CURSOR: hand; HEIGHT: 400px" alt="" src="http://2.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TSX-VRdpXhI/AAAAAAAABFM/RvAbaNR7YJo/s400/3kr%25C3%25B3li%2B2.jpg" border="0" /></a><br /><p style="MARGIN: 0px; FONT: 12px Helvetica"><span style="LETTER-SPACING: 0px"><span class="Apple-style-span" style="font-family:arial;"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Pamiętam jak kiedyś pewien mój znajomy o mocno lewicowych poglądach powiedział mi, że zawsze będzie popierał te święta katolickie, które są dniami wolnymi od pracy. W nim Kościół katolicki miał (i pewnie nadal ma) w tej delikatnej kwestii życzliwego, choć dyskretnego zwolennika.</span></span></span></p><p style="MARGIN: 0px; FONT: 12px Helvetica"><span style="LETTER-SPACING: 0px"><span class="Apple-style-span" style="font-family:arial;"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Od wielu lat toczyła się dyskusja, o to jakim dniem wolnym uczcić „Solidarność” i powstanie III RP. Rozważane były dwie daty: 31 sierpnia lub 4 czerwca. Ostatnio większe wsparcie miała data czerwcowych wyborów z 1989 roku, bowiem w mediach ujawniła się liczna grupa osób, które tego dnia bohatersko oddały swój głos.</span></span></span></p><p style="MARGIN: 0px; FONT: 12px Helvetica"><span style="LETTER-SPACING: 0px"><span class="Apple-style-span" style="font-family:arial;"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Przy okazji tej dyskusji dużo mówiło się, że takie święto będzie dla świata symbolem, iż proces rozpadu komunizmu zapoczątkowany został w Polsce. To nie tylko zburzenie muru berlińskiego, to wszystko przecież zaczęło się u nas.</span></span></span></p><p style="MARGIN: 0px; FONT: 12px Helvetica"><span style="LETTER-SPACING: 0px"><span class="Apple-style-span" style="font-family:arial;"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Z tego też powodu lepsza byłaby data 31 sierpnia, bo „Solidarność”, Wałęsa i papież to dla świata pojęcia znane i zrozumiane. Ale upierano się raczej - głównie z powodu tego wyborczego bohaterstwa - przy tym 4 czerwca, które i tak jest dla opinii światowej przede wszystkim rocznicą masakry na Placu Niebiańskiego Spokoju w Pekinie. Zresztą, niech ktoś spróbuje wytłumaczyć jednym zdaniem obcokrajowcowi o co chodziło z tym sejmem kontraktowym. </span></span></span></p><p style="MARGIN: 0px; FONT: 12px Helvetica"><span style="LETTER-SPACING: 0px"><span class="Apple-style-span" style="font-family:arial;"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Ale tam, gdzie dwa święta się biją wygrywa trzecie. Trzech Króli. I wiadomo już, że żadnych symboli dla świata z Polski nie będzie. Przyjęta znienacka ustawa przywracająca święto Trzech Króli to - mam podejrzenia - rekompensata za szum związany z Komisją Majątkową.</span></span></span></p><p style="MARGIN: 0px; FONT: 12px Helvetica"><span style="LETTER-SPACING: 0px"><span class="Apple-style-span" style="font-family:arial;"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Nagle przestały być ważne argumenty, że kolejny dzień wolny to strata dla gospodarki. Inna sprawa, że to nie święta są problemem, a brak wizji jak społecznie i gospodarczo ma wyglądać kraj. Czy większą stratą dla gospodarki jest dzień wolny, czy fakt, że z powodu jakichkolwiek dni wolnych ponad pół Polski wraca do swoich domów. Z tego powodu część pracowników pracuje pół dnia przed świętami i zwykle pół po świętach. Najczęściej co tydzień. Nie ma tu ich winy.</span></span></span></p><p style="MARGIN: 0px; FONT: 12px Helvetica"><span style="LETTER-SPACING: 0px"><span class="Apple-style-span" style="font-family:arial;"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">O ten powrót do domu chodzi najbardziej. </span></span></span><span class="Apple-style-span" style="font-family:arial;"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Słyszę w telewizji dwie dziennikarki mówią, że zamiast święta Trzech Króli wolałyby mieć dzień wolny w Wigilię. A ja tam dałbym dwa dni wolnego. A co tam! Nawet przy tak niekorzystnym układzie świąt, jak w 2010 roku, zawsze byłyby to przynajmniej cztery dni świąt. I wtedy trzeba dać jeszcze jeden dzień wolnego, na dojazd na święta. Ale za to jak będzie pusto i fajnie w Warszawie. I jestem przekonany, że poza stolicą też będą zadowoleni.</span></span></p><p style="MARGIN: 0px; FONT: 12px Helvetica"><span style="LETTER-SPACING: 0px"><span class="Apple-style-span" style="font-family:arial;"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">A tak mamy święto, którego przeciętny polski katolik w katolickim kraju nawet nie pojmuje. Cały dzień wolny tylko po to, żeby na drzwiach domu napisać trzy litery: K+M+B. I nic więcej?</span></span></span></p><p style="MARGIN: 0px; FONT: 12px Helvetica"><span style="LETTER-SPACING: 0px"><span class="Apple-style-span" style="font-family:arial;"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;"><br /></span></span></span></p><p style="MARGIN: 0px; FONT: 12px Helvetica"><span style="LETTER-SPACING: 0px"></span></p><span style="LETTER-SPACING: 0px"><p style="MIN-HEIGHT: 14px; MARGIN: 0px; FONT: 12px Helvetica"><span class="Apple-style-span" style="font-family:arial;"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">PS. Rysunek udostępniła mi Kika, której niniejszym za to dziękuję. Nie można go wykorzystywać bez zgody Autora. Copyright by Kika.</span></span><span style="LETTER-SPACING: 0px"></span></p><p style="MIN-HEIGHT: 14px; MARGIN: 0px; FONT: 12px Helvetica"><br /></p></span><p></p><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://1.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TSX9wU5E1DI/AAAAAAAABE8/SQE2pqprCJI/s1600/3króli+1.jpg"><img id="BLOGGER_PHOTO_ID_5559128321742394418" style="DISPLAY: block; MARGIN: 0px auto 10px; WIDTH: 400px; CURSOR: pointer; HEIGHT: 263px; TEXT-ALIGN: center" alt="" src="http://1.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TSX9wU5E1DI/AAAAAAAABE8/SQE2pqprCJI/s400/3kr%25C3%25B3li%2B1.jpg" border="0" /></a>Frankensteinhttp://www.blogger.com/profile/01288152781612012358noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1174423558495133910.post-77047179886767797342011-01-01T18:05:00.006+01:002011-01-01T19:09:52.332+01:00Jak rozpętałem wojnę: tajna broń<div><p style="margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; font: 12.0px Helvetica"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-family:'times new roman';"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Wiem, co jest przyczyną ostatniego konfliktu koreańsko-koreańskiego. Wstyd się przyznać, ale to wszystko przeze mnie. Nigdy bym się o tym nie dowiedział, gdyby nie przypadek.</span></span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; font: 12.0px Helvetica"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-family:'times new roman';"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Siedziałem sobie w domu i coś tam grzebałem w komputerze. Aż niechcący otworzył mi się na statystkach mojego bloga. Ku mojemu zdumieniu okazało się, że nie dość, że ludzie do niego zaglądają, to jeszcze robią to z zagranicy. Poza Polską najbardziej czytany jestem w Korei Południowej.</span></span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; font: 12.0px Helvetica"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-family:'times new roman';"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Jakiś czas temu napisałem niewinny tekst </span></span><a href="http://frankenstein-pl.blogspot.com/2010/03/bog-matka-i-koreanczycy-w-parytecie.html"><span class="Apple-style-span" style="font-family:'times new roman';"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;"><span class="Apple-style-span" style="color:#990000;">o parze Koreańczyków, którzy chcieli porozmawiać ze mną o Bogu-matce</span></span></span></a><span class="Apple-style-span" style="font-family:'times new roman';"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">. Wszystko więc jasne. Wywiad koreański namierzył tekst. Przetłumaczyli go i nic z niego nie zrozumieli.</span></span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; font: 12.0px Helvetica"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-family:'times new roman';"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Ściągnęli więc Koreańczyka, który doprowadził do upadku FSO w Warszawie. On przeczytał, kupił wódkę i zaczął im tłumaczyć. Potem znowu kupił wódkę i dalej tłumaczył. W krótkim czasie rozpił wszystkich oddelegowanych do zrozumienia tekstu.</span></span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; font: 12.0px Helvetica"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-family:'times new roman';"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Wtedy najwyższe władze Korei Południowej zamknęły w sejfie przetłumaczony tekst, by powstrzymać daleko idące konsekwencje społeczne w postaci gwałtownego rozpicia się narodu koreańskiego.</span></span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; font: 12.0px Helvetica"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-family:'times new roman';"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Tekst jednak zdążył przeczytać północno-koreański agent, który kompletnie pijany pod wpływem lektury przedarł się przez pole minowe strefy demarkacyjnej. Szpieg zdążył przekazać tylko część mojego tekstu funkcjonariuszom służby bezpieczeństwa i razem z nimi zapił się na śmierć. Na podstawie zarejestrowanych na taśmie filmowej bełkotów i delirycznych ekscesów kierownictwo Phenianu (dzisiaj: Pjongjangu) doszło do wniosku, że ma straszliwą broń przeciw Seulowi.</span></span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; font: 12.0px Helvetica"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-family:'times new roman';"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Dlatego postanowiono zdobyć mój tekst za wszelką ceną. Ma być nadawany prze potężne megafony i pogrążać południowych Koreańczyków w potwornym alkoholizmie. Północni z braku alkoholu będą cierpieć na trzeźwo.</span></span></span></p><p style="margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; font: 12.0px Helvetica"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-family:'times new roman';"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;"><br /></span></span></span></p></div><div><p style="margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; font: 12.0px Helvetica"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-family:'times new roman';"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">PS. Inspiracja Monty Python - Najzabawniejszy kawał świata</span></span></span></p><p style="margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; font: 12.0px Helvetica"><span style="letter-spacing: 0.0px"><br /></span></p><p style="margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; font: 12.0px Helvetica"><span style="letter-spacing: 0.0px"><br /></span></p></div><iframe width="425" height="344" src="http://www.youtube.com/embed/4gsWDbudnoc?fs=1" frameborder="0"></iframe>Frankensteinhttp://www.blogger.com/profile/01288152781612012358noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-1174423558495133910.post-814746938655656062010-12-17T22:08:00.013+01:002010-12-17T23:06:26.504+01:00Wrona i smutek Waryńskiego<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://1.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TQvSjd4ajII/AAAAAAAAA-Q/5fslMLzJCIc/s1600/10z%25C5%2582%2Ba.jpg"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 194px;" src="http://1.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TQvSjd4ajII/AAAAAAAAA-Q/5fslMLzJCIc/s400/10z%25C5%2582%2Ba.jpg" border="0" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5551762472422771842" /></a>Znalazłem kupę forsy. 140 złotych. Słownie: sto czterdzieści złotych zero groszy. Dwa banknoty po 10 złotych, jeden o nominale 20. złotych i jeden - 100. złotych.<div><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://4.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TQvSY8eHXqI/AAAAAAAAA-I/Ey_dSfnfJnw/s1600/10%2Bz%25C5%2582%2Bb.jpg"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 190px;" src="http://4.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TQvSY8eHXqI/AAAAAAAAA-I/Ey_dSfnfJnw/s400/10%2Bz%25C5%2582%2Bb.jpg" border="0" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5551762291655401122" /></a>Dziesięciozłotówek i dwudziestozłotówki nie wydałem, bo są pamiątkami ze stanu wojennego. Mają stemple z hasłami: "Wrona nas nie pokona" i "Solidarność".</div><div><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://2.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TQvSMvUadUI/AAAAAAAAA-A/CTWVuST4aVM/s1600/10%2Bz%25C5%2582%2Bc.jpg"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 184px;" src="http://2.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TQvSMvUadUI/AAAAAAAAA-A/CTWVuST4aVM/s400/10%2Bz%25C5%2582%2Bc.jpg" border="0" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5551762081966617922" /></a>Z tego, co pamiętam - a zwykle dobrze pamiętam - stemple te zrobił mój kuzyn Jurek Węglarski w obozie internowania.</div><div><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://3.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TQvSC-nmuNI/AAAAAAAAA94/f1e6_GQWFe4/s1600/20%2Bz%25C5%2582%2Ba.jpg"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 190px;" src="http://3.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TQvSC-nmuNI/AAAAAAAAA94/f1e6_GQWFe4/s400/20%2Bz%25C5%2582%2Ba.jpg" border="0" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5551761914274953426" /></a>Dla tych co nie wiedzą: 10 zł - Józef Bem, 20 zł - Romuald Traugutt, a 100 zł- Ludwik Waryński.</div><div><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://2.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TQvR5aG3dRI/AAAAAAAAA9w/Dli4Ag7Xcnw/s1600/20%2Bz%25C5%2582%2Bb.jpg"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 194px;" src="http://2.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TQvR5aG3dRI/AAAAAAAAA9w/Dli4Ag7Xcnw/s400/20%2Bz%25C5%2582%2Bb.jpg" border="0" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5551761749855139090" /></a>Z kolei na stuzłotówce nie ma żadnych stempli, ale jest przedarta na pół. Dlaczego? Dostałem ten banknot z kimś na spółkę. Taki żart. Mogliśmy wydać go tylko razem i jak widać nie wydaliśmy.</div><div><br /></div><div><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://3.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TQvRs6huV6I/AAAAAAAAA9o/G_XYrNz5Hrk/s1600/100%2Bz%25C5%2582%2Ba.jpg"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 204px;" src="http://3.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TQvRs6huV6I/AAAAAAAAA9o/G_XYrNz5Hrk/s400/100%2Bz%25C5%2582%2Ba.jpg" border="0" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5551761535219423138" /></a>Przypomniała mi się anegdota związana ze stuzłotówką, z pierwszej połowy lat siedemdziesiątych. Podniesiono wtedy cenę pół litra najtańszej wódki do stu złotych. A niedługo potem wprowadzono obowiązek płacenia 3 złotych kaucji za półlitrową butelkę monopolową.</div><div>Był to taki dowcip-zagadka. </div><div>"Dlaczego Waryński na stuzłotówce ma taką smutną minę. Bo brakuje mu 3 złotych do pół litra, a i organ ma z tyłu".</div><div><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://2.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TQvRlCRszkI/AAAAAAAAA9g/bog6AMR81w0/s1600/100%2Bz%25C5%2582%2Bb.jpg"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 198px;" src="http://2.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TQvRlCRszkI/AAAAAAAAA9g/bog6AMR81w0/s400/100%2Bz%25C5%2582%2Bb.jpg" border="0" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5551761399860743746" /></a><br /></div>Frankensteinhttp://www.blogger.com/profile/01288152781612012358noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-1174423558495133910.post-79071618176601361772010-12-14T00:33:00.005+01:002010-12-15T10:53:37.732+01:00Brama prymasa. Cieć, ubek, minister i dwaj studenci<p style="MARGIN: 0px; FONT: 12px Helvetica"><span style="LETTER-SPACING: 0px"><span class="Apple-style-span" style="font-family:arial;"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Jeszcze przed północą było wiadomo, że dzieje się coś poważnego. Telefony przestały działać. A na strajk na Politechnice Warszawskiej zaczęli przychodzić pierwsi ci, którzy uniknęli aresztowania. Wiedzieliśmy już, że spacyfikowano siedzibę Regionu Mazowsze „Solidarności” na ulicy Mokotowskiej.</span></span></span></p><p style="MARGIN: 0px; FONT: 12px Helvetica"><span style="LETTER-SPACING: 0px"><span class="Apple-style-span" style="font-family:arial;"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Z Piotrkiem Niemczyckim pojechaliśmy sprawdzić co się dzieje na Szpitalnej w siedzibie Niezależnego Zrzeszenia Studentów. Tam na szczęście nic się nie działo. Mieli wieści z miasta i czekali z niepokojem na to, co miało się nieuchronnie wydarzyć. Z Piotrkiem pojechaliśmy jeszcze w parę miejsc i znów wróciliśmy na Szpitalną. Nie mieliśmy dobrych wiadomości. Był środek nocy i ktoś wpadł na pomysł, żeby zawiadomić władze kościelne.</span></span></span></p><p style="MARGIN: 0px; FONT: 12px Helvetica"><span style="LETTER-SPACING: 0px"><span class="Apple-style-span" style="font-family:arial;"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">I znów we dwóch ruszyliśmy. Próbowaliśmy i tu, i tam. Albo na przeszkodzie stał zepsuty dzwonek, albo dziwni faceci pod drzwiami. Podjęliśmy decyzję idziemy do Prymasa. Zawitaliśmy na Miodową. Stanęliśmy pod wielką bramą i bez wahania zadzwoniliśmy. Nagle za naszymi plecami zatrzymały się dwa samochody. Chwila nieprzyjemnej niepewności. Ale to wyglądało na limuzynę z obstawą. Nie wiedzieliśmy, czy w zaistniałych okolicznościach to dobrze czy źle. Nie było sensu też nigdzie uciekać, więc w środku nocy staliśmy jakby się nic stało i w najbardziej naturalny ze wszystkich możliwych sposobów dzwoniliśmy do tej bramy.</span></span></span></p><p style="MARGIN: 0px; FONT: 12px Helvetica"><span style="LETTER-SPACING: 0px"><span class="Apple-style-span" style="font-family:arial;"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Z samochodu wysiadł człowiek, który pewnie był borowcem, dla nas wyglądał jak klasyczny ubek. Ociężały, trochę nawet misiowaty. Ubrany w jakąś jesionkę z futerkowym kołnierzykiem, na głowie miał typowy dla nich kapelusz z malutkim rondem. Podszedł do nas. Stanął obok. Nie patrzył na nas. Udawał - podejrzewam - że nas nie widzi. Milcząc, z pewnym ociężałym dostojeństwem uniósł rękę i nacisnął dzwonek. Zadzwonił.</span></span></span></p><p style="MARGIN: 0px; FONT: 12px Helvetica"><span style="LETTER-SPACING: 0px"><span class="Apple-style-span" style="font-family:arial;"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Przez jakiś czas staliśmy i tak sobie dzwoniliśmy. Raz, on, raz my, raz on, raz my, raz on, raz my...</span></span></span></p><p style="MARGIN: 0px; FONT: 12px Helvetica"><span style="LETTER-SPACING: 0px"><span class="Apple-style-span" style="font-family:arial;"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">W pewnym momencie otworzyły się drzwi w oficynie. Wyszedł cieć i jak gdyby nigdy nic zaczął odgarniać śnieg. Cieć szuflą śmiga i tu i tam, uwija się jakby pracował na akord, a my z ubekiem przy bramie dzwonimy. Raz on, raz my, raz on, raz my...</span></span></span></p><p style="MARGIN: 0px; FONT: 12px Helvetica"><span style="LETTER-SPACING: 0px"><span class="Apple-style-span" style="font-family:arial;"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">W końcu uznaliśmy, że ubek i tak dzwoni, więc trzeba dotrzeć do ciecia w sposób bezpośredni. Oddaliśmy się z 10-15 metrów od ubeka i zaczęliśmy nawoływać ciecia. Cieć jak to cieć początkowo udawał, że nic nie słyszy. Aż wreszcie w pewnym momencie zdecydował się do nas podejść. Przedstawiliśmy mu co się dzieje w Warszawie i poprosiliśmy, żeby nas skontaktował z jakimś sekretarzem Prymasa.</span></span></span></p><p style="MARGIN: 0px; FONT: 12px Helvetica"><span style="LETTER-SPACING: 0px"><span class="Apple-style-span" style="font-family:arial;"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Wtedy cieć dostojnie z pewnym ociąganiem otworzył bramę. Wjechała limuzyna, był w niej ówczesny kierownik Urzędu do spraw Wyznań min. Jerzy Kuberski. Samochód stanął pod wejściem głównym. Nas cieć poprowadził bocznym do jakiegoś młodego księdza, któremu opowiedzieliśmy o tym co się dzieje w nocy w Warszawie.</span></span></span></p><p style="MARGIN: 0px; FONT: 12px Helvetica"><span style="LETTER-SPACING: 0px"><span class="Apple-style-span" style="font-family:arial;"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Wróciliśmy z pewnymi perturbacjami na Szpitalną, gdzie wysłuchaliśmy pierwszego w</span></span></span><span class="Apple-style-span" style="font-family:arial;"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">ystąpienia telewizyjnego Jaruzelskiego, (dziś byśmy powiedzieli premierowej emisji)</span></span><span class="Apple-style-span" style="font-family:arial;"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">. To co się wydawało złym snem stało się jawą. Siedzieliśmy tam nie wiedząc co o tym myśleć. I wtedy ktoś wstał i powiedział: - Patrzcie to Wrona. Nie kojarzyliśmy, więc on tablicy napisał pełną nazwę i podkreślił skrót.</span></span></p><p style="MARGIN: 0px; FONT: 12px Helvetica"><span class="Apple-style-span" style="font-family:arial;"><span class="Apple-style-span" style="font-size:medium;">Nie było co siedzieć, więc zaczęliśmy ratować to, co było do uratowania: sprzęt poligraficzny i pieniądze. Schodziliśmy do podziemia.</span></span></p>Frankensteinhttp://www.blogger.com/profile/01288152781612012358noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1174423558495133910.post-74700143935746580772010-12-03T22:45:00.005+01:002010-12-14T01:20:44.740+01:00Taki jest Kraków<p style="margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; font: 12.0px Helvetica"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;">Czytam komunikaty z Krakowa, który szykuje do wielkiej bitwy. Walka jest już teraz bezwzględna, a przeciwnicy dotychczasowego włodarza miasta sięgają po najstraszliwszą broń. Róża Maria Gräffin von Thun und Hohenstein de domo Wożniakowska kolportuje na fejsbuku wiersz, prawdopodobnie własnego autorstwa, w którym </span><i><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;">demo-kracik </span></i><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;">ma wrzucić najpierw </span><i><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;">granacik</span></i><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;"> w </span><i><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;">piernacik</span></i><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;">, by potem wygrać skreślając </span><i><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;">kwadracik</span></i><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;">.</span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; font: 12.0px Helvetica"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;">Tocząca się w tym mieście walka wywołująca emocje, niepamiętne od czasów chyba Rzeczpospolitej Krakowskiej, jest dla mnie zupełnie obojętna i niezrozumiała. Ale jak przeczytałem, że jeden z moich znajomych woli mieć uboższą męskość, by tylko dotychczasowy prezydent nie wygrał, poważnie się zaniepokoiłem.</span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; font: 12.0px Helvetica"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;">Szybko i nerwowo wśród rozlicznych judaików i varsavianów zacząłem szukać czegoś co, by mi choć w części wytłumaczyło złożoność duszy krakowskiej.</span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; font: 12.0px Helvetica"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;">Najpierw wpadły mi w ręce „Pamiętniki” Eryka Lipińskiego wydane w 1945 roku w Krakowie. Na stronie 142 znalazłem następujący fragment, w którym artysta opisywał jak po upadku Powstania Warszawskiego znalazł się w Krakowie.</span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; font: 12.0px Helvetica"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;">„Do Związku Plastyków nas nie przyjęto - pisał Lipiński - ponieważ krakowscy artyści zażądali, żebyśmy przedstawili komisji artystycznej namalowane przez nas obrazy olejne. Jako że ich pracownie i dorobek pozostały nienaruszone, nie wyobrażali sobie, że opuszczając zburzoną Warszawę nie wzięliśmy pod pachę obrazów”.</span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; font: 12.0px Helvetica"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;">To nie wytłumaczyło mi jednak złożoności duszy krakowskiej i znów wpychało mnie w odmęty stereotypów regionalnych. Bijąc się w piersi w duchu kościoła łagiewnickiego i nucąc melodie z Piwnicy pod Baranami postanowiłem pogłębić się poezją. Wybór padł na klasyka. Jarosława Iwaszkiewicza „Liryki”. Dobrze.</span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; font: 12.0px Helvetica"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;">Przerzucając kartki tego cudownego tomu wzrok mój przyciągnął wiersz „Kraków”: </span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; font: 12.0px Helvetica; min-height: 14.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;"><span style="letter-spacing: 0.0px"></span><br /></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; font: 12.0px Helvetica"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;">„Jaki miły ten Kraków. Sami nieboszczycy:</span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; font: 12.0px Helvetica"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;">To pani Arturowa wysiada z karocy,</span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; font: 12.0px Helvetica"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;">Tu Boy chodząc po rynku wielkim głosem krzyczy</span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; font: 12.0px Helvetica"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;">Z żalu, zupełnie trzeźwy, o samej północy.</span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; font: 12.0px Helvetica; min-height: 14.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;"><span style="letter-spacing: 0.0px"></span><br /></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; font: 12.0px Helvetica"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;">Tu Witkacy się kłania Fusi kapeluszem.</span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; font: 12.0px Helvetica"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;">Niusia mnie list Lechonia, księcia Polaków.</span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; font: 12.0px Helvetica"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;">A Mickiewicz się z krypty ciągnie - zacna dusza -</span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; font: 12.0px Helvetica"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;">I pyta wciąż uparcie: to taki jest Kraków?”*</span></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; font: 12.0px Helvetica; min-height: 14.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;"><span style="letter-spacing: 0.0px"></span><br /></span></p> <p style="margin: 0.0px 0.0px 0.0px 0.0px; font: 12.0px Helvetica"><span style="letter-spacing: 0.0px"><span class="Apple-style-span" style="font-size: medium;">*Jarosław Iwaszkiewicz, „Liryki”, wyboru dokonał Autor, uzupełnił Jerzy Lisowski, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1988, wiersz ”Kraków”, s. 350</span></span></p><div><span style="letter-spacing: 0.0px"><br /></span></div>Frankensteinhttp://www.blogger.com/profile/01288152781612012358noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1174423558495133910.post-89552470343792257732010-11-22T13:37:00.017+01:002010-11-22T14:07:34.089+01:00Cios demokracjiWybory samorządowe minęły. Mogę się więc przyznać, że w tej rodzimej samorządności maczałem swoje brudne palce. Dwadzieścia lat temu, wiosną 1990 roku wraz z grupą dziennikarzy o rodowodzie opozycyjnym wszedłem w skład kierowanego przez Michała Kuleszę zespołu tygodnika "Wspólnota". Pismo to powstało na gruzach istniejącego w PRL tygodnika "Rada Narodowa".<br />Pomysł naszego redaktora naczelnego, a teraz profesora MichałaKuleszy był prosty i wzorowany na tym, co zastosował w "Rzeczpospolitej" Dariusz Fikus. Stary zespół po prostu zmieszano z ludźmi, którzy mieli za sobą doświadczenia podziemne. Kto nie potrafił pójść na kompromisy sam odchodził. W takim też składzie dyskutowaliśmy o idei samorządności i jeździliśmy po Polsce, żeby opisać to co się dzieje. A działo się dużo. Oj, działo się.<br />Ponieważ byłem liberałem gospodarczym zostałem przewodniczącym zakładowej "Solidarności", bo po wprowadzeniu reformy Balcerowicza nasz status prawny był tak skomplikowany i niejasny, że ktoś musiał negocjować warunki wszystkich pracowników tygodnika.<br />I tu jest najzabawniejszy fragment rzeczywistości z początków III RP. Wydawcą "Wspólnoty" tak jak zresztą wcześniej "Rady Narodowej" była Kancelaria Prezydenta. Krótko mówiąc moim szefem był Wojciech Jaruzelski.<br />Tyle lat knucia, spiskowania. I od razu na samym początku demokracji taki cios.Frankensteinhttp://www.blogger.com/profile/01288152781612012358noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1174423558495133910.post-55424526277358737462010-11-06T14:22:00.006+01:002010-11-06T14:42:17.555+01:00Poufne nr 000331<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://4.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TNVX_y-J8BI/AAAAAAAAArA/Z8SwCWwcDPM/s1600/poufne1.jpg"><img style="float:left; margin:0 10px 10px 0;cursor:pointer; cursor:hand;width: 292px; height: 400px;" src="http://4.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TNVX_y-J8BI/AAAAAAAAArA/Z8SwCWwcDPM/s400/poufne1.jpg" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5536428070447738898" /></a><br />Nie mogę tych informacji trzymać dłużej w sekrecie. Muszą ujrzeć światło dzienne. Po 32 latach. Być może to jest jedyny egzemplarz jaki ocalał z dziejowej zawieruchy. Egzemplarz nr 000331.<br />"Zmodyfikowany system ekonomiczno-finansowy przemysłu kluczowego" z lutego 1978 roku miał być naszym socjalistycznym ciosem w gospodarkę zgniłego kapitalizmu. Kluczem do zwycięstwa.<br />"Zmodyfikowany system preferuje więc inwestycje szybkorentujące i modernizacyjne, przyczyniające się do wykorzystania krajowych surowców"- czytamy w zakończeniu, choć ostatnie zdanie powinno budzić już wówczas niepokój: "Brak bowiem środków dewizowych na import kompletacyjny wpłynął hamująco na eksport kompletnych obiektów".<br />To były te klucze właśnie.<br /><br />PS. Zostawiam z lekturą zasad premiowania kadry kierowniczej.<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://2.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TNVXyxMDXgI/AAAAAAAAAq4/L9EJBuQe8Wg/s1600/poufne2.jpg"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 284px;" src="http://2.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TNVXyxMDXgI/AAAAAAAAAq4/L9EJBuQe8Wg/s400/poufne2.jpg" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5536427846630858242" /></a><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://3.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TNVXio5hoII/AAAAAAAAAqw/0MgH5hngHVA/s1600/poufne3.jpg"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 282px;" src="http://3.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TNVXio5hoII/AAAAAAAAAqw/0MgH5hngHVA/s400/poufne3.jpg" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5536427569527758978" /></a><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://1.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TNVW1Qw8YKI/AAAAAAAAAqo/p887FARzWGo/s1600/poufne4.jpg"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 294px;" src="http://1.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TNVW1Qw8YKI/AAAAAAAAAqo/p887FARzWGo/s400/poufne4.jpg" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5536426789955199138" /></a>Frankensteinhttp://www.blogger.com/profile/01288152781612012358noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-1174423558495133910.post-81460896738449166752010-11-03T22:50:00.004+01:002010-11-03T22:59:17.033+01:00Zgłoszenie dewizowe<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://4.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TNHZU68hJfI/AAAAAAAAAqA/oN9RIh0El_M/s1600/dewizy1.jpg"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 289px;" src="http://4.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TNHZU68hJfI/AAAAAAAAAqA/oN9RIh0El_M/s400/dewizy1.jpg" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5535444370458748402" /></a><br /><br />Pamiętam kantory na Zachodzie i nerwowych Polaków pod nimi. Przeliczających w pamięci złotówki na marki, marki na dolary, dolary na franki, franki na liry, liry na szylingi, szylingi na korony, a korony na złotówki.<br />Oczywiście, zawsze chodziło o czarnorynkowy kurs złotówki. On był jedynym realnym kursem, ale i też trudno wyobrażalnym. Złotówka na Zachodzie nie istniała. Taki pieniądz bez wartości. Aż wreszcie Polacy - a były to lata 70. XX wieku - zaciągnęli mnie na Mexicoplatz we Wiedniu, gdzie w kantorach można było wymienić banknoty tysiączłotowe na dowolne pieniądze świata. Poczułem się od razu lepiej.<br />Sześć lat temu spędzałem wakacje we Francji, nad Atlantykiem. Miałem przy sobie pewną kwotę dolarów, którą postanowiłem zamienić na euro. Co zaglądałem do banku to bezradnie rozkładano ręce.<br />- Proszę pana, tu jest bank - mówiono. - Tu nie ma pieniędzy.<br />Od razu poczułem się lepiej.<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://4.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TNHZMR0jc_I/AAAAAAAAAp4/VgHgRPopKMk/s1600/dewizy2.jpg"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 290px;" src="http://4.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TNHZMR0jc_I/AAAAAAAAAp4/VgHgRPopKMk/s400/dewizy2.jpg" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5535444221980537842" /></a>Frankensteinhttp://www.blogger.com/profile/01288152781612012358noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1174423558495133910.post-59529697213615696322010-11-02T22:25:00.003+01:002010-11-02T22:39:43.430+01:00Wkładka paszportowa<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://4.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TNCCWGkN-yI/AAAAAAAAApo/TdpKhIkQgMA/s1600/wkladka+paszport1.jpg"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 281px; height: 400px;" src="http://4.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TNCCWGkN-yI/AAAAAAAAApo/TdpKhIkQgMA/s400/wkladka+paszport1.jpg" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5535067258269596450" /></a><br /><br />Wkładki paszportowej w końcu nie miałem. Wkładka paszportowa to był taki niby-paszport do krajów socjalistycznych, ważny był tylko z dowodem osobistym i nigdzie indziej nie udałoby się z tym normalnie pojechać.<br />Chodziłem do szkoły wieczorowej i z kolegami wpadliśmy na pomysł wyjazdu do Czech lub Bułgarii. Udałem się do wydziału paszportowego, który podlegał wówczas komendzie milicji obywatelskiej. Wziąłem stosowny wniosek, wypełniłem go, nakleiłem swoje zdjęcie, a w szkole wieczorowej podstemplowali mi ten dokument.<br />Udałem się ponownie do wydziału paszportowego, podszedłem do okienka, w którym siedziała klasyczna biurwa. Obejrzała moją wkładkę paszportową i powiedziała mi, że jej nie przyjmie, bo nie pracuję, a chodzę do szkoły wieczorowej. Grzecznie poprosiłem o wyjaśnienie, dlaczego chodząc do szkoły wieczorowej muszę pracować.<br />- Żona przy mężu nie musi pracować - powiedziała.<br />- Nie jestem żoną - zauważyłem.<br />- Żona przy mężu nie musi pracować - powtarzała jak automat.<br />- Nie jestem też żonaty - powiedziałem, a ona nadal powtarzała swoją mantrę.<br />- Jestem kawalerem - podkreśliłem, ale ona znów swoje. Dorzuciłem jeszcze pytanie: - Dlaczego żona przy mężu nie musi pracować?<br />Wywołało to prawdziwą furię milicyjnej urzędniczki, która powtarzając, że „żona przy mężu nie musi pracować”, dziurawiła długopisem mój wniosek. Uzyskanie jakiejkolwiek rozsądnej odpowiedzi było już nie możliwe, a i ja - widząc zainteresowanie jej mundurowych kolegów - wolałem się wycofać.<br /><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://2.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TNCCFxkIvuI/AAAAAAAAApg/wWKSe4-sEOU/s1600/wkladka+paszport2.png"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 282px; height: 400px;" src="http://2.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TNCCFxkIvuI/AAAAAAAAApg/wWKSe4-sEOU/s400/wkladka+paszport2.png" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5535066977754201826" /></a>Frankensteinhttp://www.blogger.com/profile/01288152781612012358noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1174423558495133910.post-75342124656384330662010-11-01T01:54:00.006+01:002013-09-29T20:58:36.642+02:00Wesoła szkoła myje nagrobek<a href="http://4.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TM4QMoWNvXI/AAAAAAAAApA/7Ro0cZPiitM/s1600/mycie+nagrobka1.jpg" onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}"><img alt="" border="0" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5534378801259986290" src="http://4.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TM4QMoWNvXI/AAAAAAAAApA/7Ro0cZPiitM/s400/mycie+nagrobka1.jpg" style="cursor: hand; cursor: pointer; display: block; height: 400px; margin: 0px auto 10px; text-align: center; width: 324px;" /></a><br />
<br />
Najważniejszym elementem ludzkiej pamięci jest czystość. Czystość dosłowna. Nie serc, nie duszy. Ale czystość nagrobka. "Mama myje pomnik. I ja myję pomnik". Jak już pomnik jest umyty i lampki są zapalone, to mama stoi smutna i zadumana. Pewnie martwi się, że zaraz listki spadną na nagrobek i go pobrudzą.<br />
A może nie domyła pomnika. Może była niedokładna. Fleja taka. Może użyła za mało środka czyszczącego? I teraz ją to wszystko trapi i dręczy. Stoi i się biedna umartwia. Ale w takiej sytuacji należy podać matce rękę. Od razu lepiej się poczuje. Pomyśli sobie, że za rok, dwa pogoni dziecko do mycia pomnika. I wtedy pomnik będzie pięknie domyty.<br />
Tylko te cholerne liście. Brudzą pomnik. Trzeba będzie podlać drzewo jakimś żrącym kwasem. To uschnie. Matka wie, że dziecko tak samo myśli. Rozumie ten znak. Bez słów. Dlatego splatają dłonie. I od razu mają raźniejsze miny. Wiedzą już, że razem zniszczą to cholerne drzewo. Taka bliskość.<br />
<br />
--------<br />
<br />
Wesoła szkoła. Kształcenie zintegrowane w klasie 1. Podręcznik. Część 2. Autorzy: Stanisława Łukasik, Helena Petkowicz, Stanisław Karaszewski, Irena Micińska-Łyżniak, Joanna Straburzyńska, Anna Wiśniewska, Ewa Witkowska, Ilustracje: Katarzyna Czerner-Wieczorek, Grzegorz Szumowski, Koncepcja graficzna: Danuta Cesarska, Wojciech Jaruszewski, Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne Spółka Akcyjna, Warszawa 2007, wydanie ósme udoskonalone, str. 4-5<br />
<br />
<a href="http://1.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TM4QBh56kiI/AAAAAAAAAo4/eNddsG1fpMU/s1600/mycie+nagrobka2.jpg" onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}"><img alt="" border="0" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5534378610552115746" src="http://1.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TM4QBh56kiI/AAAAAAAAAo4/eNddsG1fpMU/s400/mycie+nagrobka2.jpg" style="cursor: hand; cursor: pointer; display: block; height: 400px; margin: 0px auto 10px; text-align: center; width: 308px;" /></a>Frankensteinhttp://www.blogger.com/profile/01288152781612012358noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-1174423558495133910.post-21163446306021134522010-10-20T16:35:00.004+02:002010-10-20T16:39:09.317+02:00Klub z rzecznikiem, klubem mniej awanturującym się<em>Proszę Państwa! Tylko u nas! Tylko na naszej antenie! Dziś mecz! Pojedynek rzeczników kultury politycznej! U nas w błocie pokażą co myślą o przeciwnej im hołocie! Tylko u nas w błocie! </em><br /><br />Próbuję sobie wyobrazić praktyczny wymiar historycznej propozycji Bronisława Komorowskiego utworzenia przy każdym klubie poselskim instytucji rzecznika kultury. Najpierw myślałem, że jest to początek narzucenia sejmowi rytmu pracy placówki szkolno-oświatowej. Oczami wyobraźni zobaczyłem posłów z dzienniczkami ucznia, przepraszam posła, oraz kart aktywności. Byłby to też wspaniały pretekst do podniesienia dotacji dla parlamentu i partii, co na pewno wpłynęłoby na dalsze umacnianie się demokracji w Polsce, a w szczególności na umocnienie pozycji członków przyszłej komisji przetargowej i ich rodzin.<br />Poseł otrzymuje dzienniczek i co mu tam wpisać z kultury politycznej? Tak po prostu, że nie jest chamem. To z byt proste. Że krawat dobrał do obicia sali sejmowej. Przecież nie oto chodzi. Nie tak sobie wyobrażamy kulturę polityczną.<br />Mój znajomy, Maciej Gawlikowski słusznie zauważył, że to nie sam rzecznik, to powinny być nawet pary kultury politycznej. I zaproponował odpowiednie zestawienia. PiS reprezentowałaby dwójka Joanna Szczypińska i Witold Waszczykowski, zaś parę PO stanowiliby Andrzej Czuma i Stefan Niesiołowski. Zaproponowałem drobne zmiany. Szczypińską przesunąłbym do rezerwy, a do pierwszej dwójki dałbym jednak Beatę Kempę, W PO oczywiście nie mogą w takiej sytuacji odżałować odejścia Janusza Palikota i Kazimierza Kutza, którzy byliby niepokonani chyba w całej galaktyce. Ale para Czuma-Niesiołowski wydaje się być świetna, do rezerwy wstawić wypadałoby Julie Piterę.<br />Skoro już skompletowaliśmy drużyny rzeczników kultury politycznej, warto się zastanowić czym rzecznicy powinni się zajmować. Odpowiedź jest prosta: kulturą polityczną. A kulturę polityczną tworzy się w konfrontacji z jej brakiem, z gorsza kulturą, z potępieniem chamstwa. W związku z tym drużyny rzeczników kultury politycznej powinny się konfrontować na żywo z przeciwnikiem, politycznymi troglodytami, w ogniu walki. I powinny udowodnić chamstwu kto ma wyższą kulturę.<br />Gawlikowski proponuje, by podczas publicznych i transmitowanych przez media spotkań rzecznicy kultury politycznej używali zwykłego błota. Kisiel tylko w wyjątkowych sytuacjach. Błoto rzeczywiście wydaje się lepsze.<br />Choć kisiel… też może być niezły. W końcu wczoraj pewien dziennikarz w kontekście łódzkiej zbrodni powiedział, że po dwudziestu latach debata nabiera wreszcie kolorytu.<br /><br /><em>Co nas dzieli? Nic nie dzieli! Kiedy topię ryja wroga w tym kisielu!</em>Frankensteinhttp://www.blogger.com/profile/01288152781612012358noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1174423558495133910.post-38729668438563541932010-08-31T11:23:00.007+02:002010-09-01T01:36:42.082+02:00Hospicjum im. Podziałów PolitycznychNie zawsze szlachetne znaczy najlepsze. Czasami jest wręcz odwrotnie.<br />Tak – niestety! – stało się w przypadku apelu siostry Małgorzaty Chmielewskiej, która zaproponowała, żeby ofiary katastrofy smoleńskiej upamiętnić wybudowaniem hospicjum dla dzieci. Idei samej w sobie pięknej. Ale w tym przypadku pomysł hospicjum nikogo nie zjednoczy, a raczej jeszcze bardziej strony podzieli. Dlaczego?<br />Po pierwsze: do konfliktu politycznego wciąga chore dzieci. Po żenujących dyskusjach i zachowaniach wokół krzyża dojdą dyskusje z kolei na ten temat. Będzie jeszcze przyjemniej.<br />Po drugie: istotą konfliktu nie jest samo upamiętnienie, ale sposób upamiętnienia. Jedni chcą, żeby to był pomnik w pobliżu Pałacu Prezydenckiego, inni w ogóle nie chcą upamiętniać ofiar katastrofy poza grobami na cmentarzu. Taka jest prawda. Wcześniej sugerowano, że najlepszą formą pamięci po Lechu Kaczyńskim będzie dawanie bezdomnym kotom karmy. Dla takiego punktu widzenia hospicjum to daleko idący kompromis. Ale na pewno nie zadowoli drugiej strony, bo w gruncie rzeczy ma związać zwolennikom pomnika ręce.<br />Po trzecie: budowanie pomników to wielowiekowa tradycja, wiąże się zawsze ze składaniem wieńców w różne rocznice. Trudno sobie wyobrazić, że będzie można składać wieńce pod hospicjum pełnym dzieci w ciężkim stanie. Ten pomysł też nie rozwiąże tego problemu, a wieńce i znicze będą nadal ustawiane pod Pałacem Prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu. No, chyba że na zawsze już będzie oddzielony od świata zasiekami.<br />Po czwarte: wątpię też, czy bliskość Świątyni Opatrzności to dobre, spokojne i dyskretne miejsce dla cierpiących.<br />Po piąte: jak nazwać hospicjum, by uczcić ofiary. Czy naprawdę hospicja w Polsce nie mogą nosić nazw przyjemnych dla cierpiących dzieci, np. bohaterów różnych bajek. Bo jakie mogą być propozycje. Hospicjum im. Ofiar Katastrofy Smoleńskiej. Aż przyjemniej cierpieć. To może od razu: Hospicjum im. Podziałów Politycznych, Indolencji Państwa i Wzajemnej Nienawiści.<br />Przecież i tak tym dzieciom nie trzeba żadnych łusek z oczu zrywać. One nie mają już wielu złudzeń.Frankensteinhttp://www.blogger.com/profile/01288152781612012358noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1174423558495133910.post-71156490953487390212010-08-26T14:35:00.003+02:002010-08-26T14:46:22.483+02:00Afrykańskie ministerstwo dobrych wiadomościOstatnio tylko dobre wieści dochodzą z Wrocławia. Według „Gazety Wrocławskiej” nic tam się po prostu nie dzieje, A to <a href="http://wroclaw.naszemiasto.pl/artykul/541026,wroclaw-dziewczynka-wjechala-w-samochod-marki-bmw,id,t.html?kategoria=645">pięcioletnia dziewczynka </a>jadąc z minimalną prędkością wjechała rowerkiem w tył bmw. A to <a href="http://www.gazetawroclawska.pl/aktualnosci/297518,wroclaw-libacja-na-skwerku,id,t.html">interweniujący policjanci, nie musieli interweniować, bo nikogo nie było</a>. A to <a href="http://wroclaw.naszemiasto.pl/artykul/541424,wroclaw-spalil-sie-kosz-na-ul-odrzanskiej,id,t.html?kategoria=645">strażacy ugasili kosz na śmiecie</a>. Nudno, aż <a href="http://wroclaw.naszemiasto.pl/artykul/542544,wroclaw-gdzie-buduja-stadion-na-maslicach-czy-na-pilczycach,id,t.html">mówić się o tym nie chce</a>.<br />Niby wiadomości powinny być takie same, a nie są. Np. we francuskim kanale TV5 są wieczorem dwa programy informacyjne. Najpierw jest dziennik dla mówiących po francusku Szwajcarów. Pamiętam, że kiedyś najważniejszą wiadomością była jakaś paskudna choroba, która zaatakowała kasztanowce w centrum Berna. Powołano specjalną komisją na szczeblu kantonalnym, uruchomiono olbrzymie środki finansowe, a instytuty badawcze podjęły szybkie działania. Opłakiwano ofiary wśród drzew.<br />Zaraz potem emitowano informacje dla francuskojęzycznej Afryki. A tam pierwszą jest wiadomość, że głód w jednym kraju zostanie powstrzymany dzięki finansowanej przez świat akcji powszechnej uprawy orzeszków ziemnych. Po tej bardzo dobrej wiadomości, jest gorsza z sąsiedniego państwa, w którym stwierdzono rozszerzanie się pustynnych rejonów o kilka-kilkanaście kilometrów rocznie. Będzie to przyczyną kolejnej klęski głodu. Pustynia się rozszerza, bo wszyscy uprawiają orzeszki ziemne.<br />Można by odnieść wrażenie, że Wrocław to jedyne w Polsce miejsce nie ogarnięte wszelakimi kataklizmami. Taka nasza Szwajcaria, oaza spokoju. Ale czy tak jest? Oto najlepiej zapytać powodzian z wrocławskiej dzielnicy Kozanów.Frankensteinhttp://www.blogger.com/profile/01288152781612012358noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1174423558495133910.post-51911002623104459952010-08-15T13:20:00.013+02:002010-08-15T14:55:38.775+02:002035: inscenizacja bitwy o krzyż<span style="font-style:italic;"></span><span style="font-weight:bold;">Warszawa, sierpień 2035, obchody XXV Rocznicy Bitwy o Krzyż</span><br /><span style="font-weight:bold;">Superexpress</span>: <span style="font-style:italic;">„Prezydent odsłania tablicę na Pałacu Prezydenckim”.<br />„W dniu wczorajszym prezydent RP odsłonił tablicę na skrzydle Pałacu przy hotelu Bristol (tzw. Skrzydło Tablic) upamiętniającą historyczne wydarzenia sprzed 25 lat. Na płycie wyryto napis: <span style="font-weight:bold;">W tym miejscu po zdradzieckim ustawieniu krzyża przez garstkę prowokatorów doszło do spontanicznej manifestacji, po której władze RP i Warszawy w dniu 14 sierpnia 1920 roku usunęły ostatecznie to zagrożenie dla niepodległość Państwa Polskiego. Chwała manifestantom! Chwała władzom! Chwała restauratorom!</span>”</span><br /><span style="font-weight:bold;">Fakt</span>:<span style="font-style:italic;"> "Krakowskie Przedmieście Krzyża, Krakowskie Przedmieście Bitwy o Krzyż czy też Krakowskie Przedmieście Demokracji - wśród stołecznych radnych nie ma jedności".</span><br /><span style="font-weight:bold;">Gazeta Wyborcza: </span><span style="font-style:italic;">„Ochotnicy z całej Polski wzięli udział w inscenizacji bitwy o krzyż”.<br />„Po 25. latach na Krakowskim Przedmieściu doszło do wspaniałej inscenizacji bitwy o krzyż. Dzięki wielu próbom udało się starannie odtworzyć najbardziej drastyczne momenty. Przepychankom i obelgom nie było końca”.</span><br /><span style="font-weight:bold;">WP.PL: </span><span style="font-style:italic;">„Nieudana próba kontrinscenizacji”.<br />„Pomimo prewencyjnych aresztowań grupce przeciwników inscenizacji udało się przedrzeć na miejsce uroczystości. Garstka, głównie starszych osób, skandowała „Pamiętamy o tragedii”, "Piłsudski" i "Rok dwudziesty". Próbowano też rozwinąć transparent. Przy obywatelskim wsparciu akcja ta została powstrzymana przez policję. Osoby zatrzymano, będą im postawione zarzuty”.</span><br /><span style="font-weight:bold;">RMF 24:</span> <span style="font-style:italic;">„Pokaz filmów Andrzeja Wajdy i nocne czytanie Janusza Palikota po oficjalnych uroczystościach we wszystkich kanałach telewizyjnych”</span>.<br /><span style="font-weight:bold;">TVN 24</span>: <span style="font-style:italic;">„Nie ma jedności w organizacjach kombatanckich”.<br />„Po przyjęciu ustawy dającej osobom biorącym udział w bitwie o krzyż uprawnienia kombatanckie wydawało się, że wszystko wróci do normy. Stało się jednak inaczej. Grupa kombatantów skupiona głównie wokół Facebook for Democracy zapowiedziała, że w imię pojednania i poszanowania wartości demokratycznych nie będzie brała udziału ani we wspólnych uroczystościach, a nie we wspólnej organizacji z tzw. obrońcami krzyża. W wyniku tego powstały dwie organizacje kombatanckie Związek Fejsbukowych Weteranów na Rzecz Wolności i Demokracji oraz Fejsbukowi Kombatanci dla Krzyża i Polski”.</span><br /><span style="font-weight:bold;">TVP Info</span>: <span style="font-style:italic;">„Grób Nieznanego Fejsbukowicza i Żołnierza jeszcze nie teraz”.<br />„Z powodu podziałów w środowiskach kombatanckich nie dojdzie do złożenia prochów Nieznanego Fejsbukowicza w Grobie Nieznanego Żołnierza. Członkowie Związku Fejsbukowych Weteranów na Rzecz Wolności i Demokracji stwierdzili, iż mają uzasadnione podejrzenia, że Nieznany Fejsbukowicz miał związki z PiS. Jednocześnie do Narodowego Instytutu Pamięci Wirtualnej wpłynął wniosek Fejsbukowych Kombatantów dla Krzyża i Polski o ponowne zweryfikowanie danych Nieznanego Fejsbukowicza. Ze względu na długie procedury uroczyste złożenie jego prochów w Grobie Nieznanego Żołnierza będzie możliwe dopiero za trzy lata”.</span><br /><span style="font-weight:bold;">Program I Polskiego Radia: </span>„<span style="font-style:italic;">W cieniu obchodów rocznicy Bitwy o Krzyż uroczystości upamiętniające bitwę warszawską 1920”.<br />„115 lat temu 15 sierpnia 1920 bitwa pod Warszawą zatrzymała marsz bolszewików na podbój Europy. W tym roku centralne obchody tej rocznicy odbyły się w szkole podstawowej w Radzyminie. W uroczystościach wzięli udział wiceminister ochrony środowiska oraz dyrektor departamentu kultury dzielnicy Ursynów. Wieczorem w Warszawie odbyła się sesja naukowa w Wyższej Szkole Ogrodniczej pt. „Konsekwencje strat ludnościowych a rzeczywisty stan gospodarki odradzającej się Polski w 1920 roku. Mity i prawda”. Obok naukowców z Polski wzięli w niej udział historycy z Mołdawii, Kosowa, Czarnogóry i Mongolii”. </span>Frankensteinhttp://www.blogger.com/profile/01288152781612012358noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1174423558495133910.post-60304712508796017252010-06-03T17:48:00.003+02:002010-06-03T18:21:13.952+02:00Pożegnanie kwiaciarni<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://2.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TAfWAiQ2WRI/AAAAAAAAAQY/C8ZZWyWuiN0/s1600/P1040780.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 300px;" src="http://2.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TAfWAiQ2WRI/AAAAAAAAAQY/C8ZZWyWuiN0/s400/P1040780.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5478582776405317906" /></a><br />I tak w ciszy przestała pracować najstarsza w Warszawie kwiaciarnia. Nie ma jej od 1 czerwca. Na rogu Puławskiej i Rakowieckiej działała od 1941 roku. W tym samym domu mieszkał kiedyś Melchior Wańkowicz, a potem jego wnuczka z mężem prowadzili tutaj słynne miejsce spotkań, salon niepokornej Warszawy w czasach PRL.<br />Ta kwiaciarnia była częścią krajobrazu Starego Mokotowa i Warszawy. Miała swój klimat, ładne kwiaty, sympatyczną obsługę i przyzwoite ceny. Była blisko mnie, ale to najmniej ważne. Przyczyną zamknięcia nie było to, że dawni właściciele odzyskali swój dom. Budynkiem nadal zarządzają władze miasta i one dyktują ceny najmu (w tym samym domu była do niedawna apteka, o niej ostatnio było w prasie bardzo głośno, w całą aferę był zamieszany radny z PO).<br />Teraz pewnie w tym miejscu będzie kolejny bank. Ktoś powie i dobrze. Wolny rynek tego wymaga, takie atrakcyjne miejsca potrzeba poddać swobodnej grze rynkowej. Dobrze, ale w pobliżu w mieszkaniach kwaterunkowych, wartych setki tysięcy złotych, mieszkają autentyczne lumpy. Naprawdę w tej atrakcyjnej okolicy jest ich bardzo dużo. Dlaczego wobec nich nikt nie stosuje polityki rynkowej. Wystarczyłoby ich przenieść w dużo tańsze miejsce, a zainwestowane w to pieniądze zwróciłyby się z naddatkiem. Dlaczego tak surowej weryfikacji musi być poddana taka kwiaciarnia, która była miejscem pracy dla kilku osób. A menele, świetnie żyjący z zasiłków z naszych pieniędzy, mieszkają w najatrakcyjniejszych i najdroższych miejscach w Polsce.<br />Kraj absurdów.<br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://4.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TAfPL9uTqtI/AAAAAAAAAQQ/ekFtWZUfTCw/s1600/P1040781.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 300px; height: 400px;" src="http://4.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/TAfPL9uTqtI/AAAAAAAAAQQ/ekFtWZUfTCw/s400/P1040781.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5478575276173798098" /></a>Frankensteinhttp://www.blogger.com/profile/01288152781612012358noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1174423558495133910.post-51229473268714871432010-05-25T19:14:00.006+02:002010-05-26T10:42:07.683+02:00Klich rozkoszy– Ktoś leciał w kokpicie. Kto? <br />– Nie mogę powiedzieć, powiem tylko, że miał damskie ubranie. <br />– Jest taka pewność? <br />– Nie stuprocentowa, ale jest. Potwierdzam. <br />– Czy to była kobieta? <br />– Tego nie powiedziałem. <br />– Ale ubrany jak kobieta? <br />– Nie, tego też nie powiedziałem. <br />– Czy ten ktoś był członkiem załogi. <br />– Nie, z całą pewnością nie był. <br />– Ale był mężczyzną w kobiecym przebraniu… <br />– Niewątpliwie, wszystko wskazuje na to, że to był mężczyzna, choć jeszcze strona gospodarzy tego nie potwierdziła, a ja zaś nie mogę tego powiedzieć, bo wiąże mnie do czasu raportu pewna tajemnica, której zdradzić mi nie wolno. <br />– Czyli był to mężczyzna udający kobietę? <br />– Tego też nie powiedziałem, stwierdziłem jedynie, że jest przypuszczenie, iż ten ktoś miał kobiece ubranie. <br />– Miał, ale nie był w nie ubrany? <br />– Właśnie tak, ten ktoś miał ubranie. Dokładniej, ubranie kobiece znaleziono przy tej osobie.<br />– To znaczy? <br />– Nie mogę zdradzać wielu szczegółów, bo są one objęte tajemnicą śledztwa, ale mogę powiedzieć, że leżało obok tej osoby.<br />– Czyli mogło też należeć do kogoś innego? <br />– Ten wątek też jest badany. Ale na razie nie mogę powiedzieć nic więcej. <br />– A co to było za ubranie? <br />– Z tego, co wiem od śledczych, był to damski płaszcz. Proszę mnie nie pytać, więcej szczegółów nie mogę powiedzieć. <br />– Czyli możemy przypuszczać, że ten ktoś – prawdopodobnie mężczyzna – mógł tym strojem rozproszyć załogę? <br />– Nie wiemy konkretnie, tego nie ma zarejestrowanego na czarnej skrzynce. Ale mężczyzna trzymający damski płaszcz…<br />- Zakładający? <br />– Raczej trzymający, leżał obok, więc nie da się ustalić w stu procentach, czy było gwałtowne zakładanie. Ale już samo trzymanie płaszcza jest oznaką przygotowywania się do wyjścia.<br />– Sugeruje pan, że pasażerowie stali już przy drzwiach?! <br />– Tego nie uda się w żaden sposób udowodnić, ale istnieje uzasadnione przypuszczenie, że ktoś kto mógł mieć przy sobie płaszcz, wywierał na pilotów wojskowych silną, trudną do wytrzymania presję. Dlaczego przed lądowaniem przygotowywał się do wysiadania? Taka presja musiała więc być. Za wcześnie na wyciąganie wniosków, ale trzeba to brać pod uwagę. Oczywiście, to jest tylko hipoteza, ale jakże wiarygodna.<br /><br />***<br /><br />Tak od miesiąca wyglądają rozmowy o głosach słyszanych w kokpicie.<br />Nie chciałem o tym mówić. Czekałem na oficjalne zakończenie prac specjalnych komisji i obu prokuratur.<br />Zaraz po katastrofie smoleńskiej Edmund Klich, przewodniczący Komisji Badania Wypadków Lotniczych, powiedział, że nie szuka winnych, lecz określi jakie wady systemowe wpłynęły na tragiczny wypadek. I to mi się bardzo podobało. Nie chciał gadać, miał pracować. Ostatnio jednak pan Klich bardzo się uaktywnił.<br />Dlaczego nagle ujawnia dane objęte dochodzeniem prokuratury? Dlaczego jeden wątek stał się tak ważny? Chce się komuś podlizać? Czegoś się boi? Co mu się stało?<br />Podejrzewam, że zachorował na lustrzycę. Widzi się na ekranie telewizora, który stał się dla niego lustrem świata. Jestem w telewizji, więc jestem. Jestem kimś wielkim.<br />Przecież nikt Klicha nie zaprosi do radia lub telewizji, żeby mówił o konieczności konsolidacji poszczególnych procedur i obowiązku większej współpracy między instytucjami zabezpieczającymi loty wysokich urzędników państwowych. Nudne, prawda? Ale już co innego, kiedy opowiadamy: co tam było w kokpicie? Samo leci.<br />Tak więc Edmund Klich stał się celebrytą. Pije z kielicha rozkoszy. Klich próżności.Frankensteinhttp://www.blogger.com/profile/01288152781612012358noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-1174423558495133910.post-74247476342652205262010-05-23T13:14:00.006+02:002010-05-23T13:32:50.794+02:00Warszawa 22/05/10 godz. 15.00<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://2.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/S_kSR9urJ3I/AAAAAAAAAOw/W0UOsiYkdkQ/s1600/P1040626.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 300px; height: 400px;" src="http://2.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/S_kSR9urJ3I/AAAAAAAAAOw/W0UOsiYkdkQ/s400/P1040626.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5474426921882953586" /></a><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://4.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/S_kPYWTXHfI/AAAAAAAAAOo/d7-hUbi81IA/s1600/P1040637.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 300px;" src="http://4.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/S_kPYWTXHfI/AAAAAAAAAOo/d7-hUbi81IA/s400/P1040637.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5474423733023612402" /></a><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://1.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/S_kPBKl5IyI/AAAAAAAAAOg/B2kVhRpGwqY/s1600/P1040633.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 300px;" src="http://1.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/S_kPBKl5IyI/AAAAAAAAAOg/B2kVhRpGwqY/s400/P1040633.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5474423334743122722" /></a><br /><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="http://1.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/S_kOrwA-OTI/AAAAAAAAAOY/tuW1lZnVgm4/s1600/P1040630.JPG"><img style="display:block; margin:0px auto 10px; text-align:center;cursor:pointer; cursor:hand;width: 400px; height: 300px;" src="http://1.bp.blogspot.com/_AU_QYpdWB80/S_kOrwA-OTI/AAAAAAAAAOY/tuW1lZnVgm4/s400/P1040630.JPG" border="0" alt=""id="BLOGGER_PHOTO_ID_5474422966831692082" /></a>Frankensteinhttp://www.blogger.com/profile/01288152781612012358noreply@blogger.com0