czwartek, 6 stycznia 2011

O wyższości Święta Trzech Króli nad innymi świętami


Pamiętam jak kiedyś pewien mój znajomy o mocno lewicowych poglądach powiedział mi, że zawsze będzie popierał te święta katolickie, które są dniami wolnymi od pracy. W nim Kościół katolicki miał (i pewnie nadal ma) w tej delikatnej kwestii życzliwego, choć dyskretnego zwolennika.

Od wielu lat toczyła się dyskusja, o to jakim dniem wolnym uczcić „Solidarność” i powstanie III RP. Rozważane były dwie daty: 31 sierpnia lub 4 czerwca. Ostatnio większe wsparcie miała data czerwcowych wyborów z 1989 roku, bowiem w mediach ujawniła się liczna grupa osób, które tego dnia bohatersko oddały swój głos.

Przy okazji tej dyskusji dużo mówiło się, że takie święto będzie dla świata symbolem, iż proces rozpadu komunizmu zapoczątkowany został w Polsce. To nie tylko zburzenie muru berlińskiego, to wszystko przecież zaczęło się u nas.

Z tego też powodu lepsza byłaby data 31 sierpnia, bo „Solidarność”, Wałęsa i papież to dla świata pojęcia znane i zrozumiane. Ale upierano się raczej - głównie z powodu tego wyborczego bohaterstwa - przy tym 4 czerwca, które i tak jest dla opinii światowej przede wszystkim rocznicą masakry na Placu Niebiańskiego Spokoju w Pekinie. Zresztą, niech ktoś spróbuje wytłumaczyć jednym zdaniem obcokrajowcowi o co chodziło z tym sejmem kontraktowym.

Ale tam, gdzie dwa święta się biją wygrywa trzecie. Trzech Króli. I wiadomo już, że żadnych symboli dla świata z Polski nie będzie. Przyjęta znienacka ustawa przywracająca święto Trzech Króli to - mam podejrzenia - rekompensata za szum związany z Komisją Majątkową.

Nagle przestały być ważne argumenty, że kolejny dzień wolny to strata dla gospodarki. Inna sprawa, że to nie święta są problemem, a brak wizji jak społecznie i gospodarczo ma wyglądać kraj. Czy większą stratą dla gospodarki jest dzień wolny, czy fakt, że z powodu jakichkolwiek dni wolnych ponad pół Polski wraca do swoich domów. Z tego powodu część pracowników pracuje pół dnia przed świętami i zwykle pół po świętach. Najczęściej co tydzień. Nie ma tu ich winy.

O ten powrót do domu chodzi najbardziej. Słyszę w telewizji dwie dziennikarki mówią, że zamiast święta Trzech Króli wolałyby mieć dzień wolny w Wigilię. A ja tam dałbym dwa dni wolnego. A co tam! Nawet przy tak niekorzystnym układzie świąt, jak w 2010 roku, zawsze byłyby to przynajmniej cztery dni świąt. I wtedy trzeba dać jeszcze jeden dzień wolnego, na dojazd na święta. Ale za to jak będzie pusto i fajnie w Warszawie. I jestem przekonany, że poza stolicą też będą zadowoleni.

A tak mamy święto, którego przeciętny polski katolik w katolickim kraju nawet nie pojmuje. Cały dzień wolny tylko po to, żeby na drzwiach domu napisać trzy litery: K+M+B. I nic więcej?


PS. Rysunek udostępniła mi Kika, której niniejszym za to dziękuję. Nie można go wykorzystywać bez zgody Autora. Copyright by Kika.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz