sobota, 19 lutego 2011

DDT: cudowna broń


Ojciec po wojnie nienawidził robaków. Musiały mu strasznie dokuczyć. Twierdził nawet, że Amerykanie wygrali wojnę dzięki DDT. W jego opowieściach była to najstraszniejsza broń na wrogów i robaki. I jednocześnie najwspanialsza, bo przynosząca ulgę i zwycięstwo.

Niemcy nie mieli DDT. Musieli wojnę przegrać.

Kiedy świat stanął w obliczu groźby nowej wojny ojciec był w Ameryce. Konflikt kubański zapowiadał straszliwe wydarzenia. Globalne perspektywy nie były raczej różowe, bo wszyscy bali się, że będzie to pierwsza i ostatnia wojna nuklearna.

My, siostra i ja z mamą, siedzieliśmy wówczas pod Warszawą. Chyba nawet byliśmy chorzy, bo mama nie mogła wtedy wyjść z domu, kiedy wszyscy wykupowali w sklepach mąkę, kaszę i cukier. Na wypadek tej trzeciej światowej wojny zostaliśmy bez żadnego prowiantu.


Tam daleko od nas, w Ameryce, ojciec postanowił, że w tej wojnie jego dzieci nie będą cierpieć z powodu robaków. Żadne paskudztwo nie miało prawa nas pogryźć i zarazić zakaźną chorobą. Kupił więc opakowanie DDT i przesłał je jak najszybciej do kraju. I tak dostaliśmy cudowny środek i dzięki niemu mieliśmy szansę wygrać tę wojnę.

Wiele lat później, po śmierci ojca na pawlaczu mieszkania rodziców znalazłem głęboko ukryte opakowanie DDT. Przeleżało tam ponad czterdzieści lat. Takie pudełko nadziei na przetrwanie w najstraszniejszych warunkach wojennej nędzy.

4 komentarze:

  1. tak: „pokolenie ddt…" to ważne; i fajno (wiadomo).
    Oni – wierzyli w Chemię (= Postęp). do dziś zresztą wierzą (mój ojciec gotuje wodę z pół godziny, coby „zarazki" zabić…)
    tak: DDT to ważny komponent -- Popkultury.

    OdpowiedzUsuń
  2. z drugiej strony to "pokolenie" miało umiejętność przetrwania, pewną twardość (mimo pozornej miękkości), która pozwała im dzielnie walczyć i przetrwać. Im bardziej ich brakuje, tym bardziej do nich tęsknię...

    OdpowiedzUsuń
  3. brakuje? mój Ojciec (l. 82) trzyma się zadziwiająco dobrze ;–)
    .................
    ale to prawda: byli… uodpornieni. byli wycofani, zgaszeni często. ale byli też, jakoś… fanatyczni.
    (a jacy my jesteśmy? ;–)

    OdpowiedzUsuń
  4. mnie brakuje, bo już ich nie mam... zresztą myślałem o całym pokoleniu, które odchodzi... niestety

    OdpowiedzUsuń