piątek, 17 grudnia 2010

Wrona i smutek Waryńskiego

Znalazłem kupę forsy. 140 złotych. Słownie: sto czterdzieści złotych zero groszy. Dwa banknoty po 10 złotych, jeden o nominale 20. złotych i jeden - 100. złotych.

Dziesięciozłotówek i dwudziestozłotówki nie wydałem, bo są pamiątkami ze stanu wojennego. Mają stemple z hasłami: "Wrona nas nie pokona" i "Solidarność".

Z tego, co pamiętam - a zwykle dobrze pamiętam - stemple te zrobił mój kuzyn Jurek Węglarski w obozie internowania.

Dla tych co nie wiedzą: 10 zł - Józef Bem, 20 zł - Romuald Traugutt, a 100 zł- Ludwik Waryński.
Z kolei na stuzłotówce nie ma żadnych stempli, ale jest przedarta na pół. Dlaczego? Dostałem ten banknot z kimś na spółkę. Taki żart. Mogliśmy wydać go tylko razem i jak widać nie wydaliśmy.

Przypomniała mi się anegdota związana ze stuzłotówką, z pierwszej połowy lat siedemdziesiątych. Podniesiono wtedy cenę pół litra najtańszej wódki do stu złotych. A niedługo potem wprowadzono obowiązek płacenia 3 złotych kaucji za półlitrową butelkę monopolową.
Był to taki dowcip-zagadka.
"Dlaczego Waryński na stuzłotówce ma taką smutną minę. Bo brakuje mu 3 złotych do pół litra, a i organ ma z tyłu".


2 komentarze: